19 grudnia, 2013

30. Thirty: Home.

 Notka pod rozdziałem :)
NO NAME POV

-Wysiadaj z auta!
-Co? Dlaczego?- Fire zmarszczyła brwi, zdumiona, powoli otworzyła drzwi.
Jason rzucił się w jej kierunku, chwytając ją za rękę i wyciągając z samochodu.
-Co się dzieje?-Fire zapytała, gdy przebiegli na drugą stronę szerokiej ulicy.
Jason owinął rękę wokół jej talii, przyciągając jej głowę do swojej piersi, odliczając w myślach.
Dwa...
Jeden...
Głośne boom słyszalne było z naprzeciwka, gdy części samochodu latały w powietrzu. Odgłos eksplozji był niemal ogłuszający jak wybuch pojazdu. Fire podniosła głowę spoglądając na wybuch, po chwili chowając ponownie głowę, gdy niewielka część samochodu leciała w ich kierunku i uderzyła w plecy Jasona, co spowodowało, że lekko potknął się do przodu.
Głośne huki po eksplozji ucichły, pozostawiając zniszczony samochód na poboczu drogi. Jason powoli puścił Fire, spoglądając za siebie na połamane kawałki, które znajdowały się wzdłuż drogi.
-Co się stało? Wszystko w porządku?-Fire wypytywała gorączkowo, strach i szok przepełniał jej oczy.
-Wszystko dobrze.-Jason mruknął, przeczesując włosy, gdy zacisnął mocno szczękę-Kurwa, ktoś podłożył bombę w samochodzie.
-Kto by to zrobił?-Fire zapytała badając wzrokiem zniszczone części pojazdu.
-Prawdopodobnie jeden z psów Brada.-Jason splunął-On chyba wie, że zabiłem Victora. Takie gówno szybko do nich dochodzi.
-Więc, co zrobimy teraz? Musimy dostać się do domu.-Fire przygryzła wnętrze policzka.
-Po prostu pójdziemy.-Jason zacisnął wargi, ujawniając lekko jego dołeczki, gdy kopnął szkło z lusterka na bok, ściągając razem brwi.
-To nam zajmie około godziny, a ja jestem zbyt zmęczona, żeby tyle iść.-Fire opadły ręce, gdy rozejrzała się.-Na dodatek jest tak gorąco.
-Nic więcej nie możemy zrobić.-Jason wzruszył ramionami, przesuwając ręce w kieszeniach.
-Dlaczego nie możemy po prostu złapać autobusu? Mamy trochę pieniędzy.
-Nie.-Jason potrząsnął głową, chwytając jej rękę, gdy zaczął iść chodnikiem, a jego mięśnie były napięte.
-Daj spokój. Myślisz, że w autobusie też będzie bomba?-Fire uniosła brwi, wytrącając swoją dłoń z jego.
-Może być.-Jason oblizał wargi-Musimy być ostrożni.
-Jase, będzie dobrze. To jest szybsze rozwiązanie.-Fire położyła dłoń na jego ramieniu, czując jego napięte mięśnie, które relaksują się pod jej dotykiem.-Musimy wrócić do domu i zobaczyć czy inni są bezpieczni.
Połykając gule w gardle, Jason chwycił jej rękę po raz kolejny, prowadząc na przystanek autobusowy, gdzie usiedli obok siebie. Jego karmelowe oczy poruszały się w dół rozkładu jazdy.-Tylko jednym autobusem możemy wrócić do Riverside i będzie dopiero za 10 minut.
-Możemy trochę odpocząć.-Fire wsunęła się na jego nogi, sadzając siebie na jego kolanach.-Dzięki, że tak szybko wyciągnąłeś mnie z samochodu.
Oplótł ręce wokół jej talii, pozwalając jej głowie spocząć w zgięciu jego szyi.
-Coś jest nie tak.
-Co masz na myśli?-Fire splątała swoje chude palce z jego.
-Czuję się... źle.-wymamrotał, gładząc kciukiem jej dłoń.
Oczy Fire podążyły tropem do pozostałych części samochodu.-Zastanawiam się kiedy podłożyli tą bombę.
-Prawdopodobnie kiedy byliśmy w kawiarni.-ciało Jasona napięło się na tę myśl.
Fire uspokajająco ścisnęła jego dłoń, składając pocałunek na jego szczęce.-Zrelaksuj się.
-Jak możesz oczekiwać, że się zrelaksuję po tym, co się właśnie stało? Mogliśmy zginąć, gdybym tego nie sprawdził.-syknął-Wszyscy wiemy, że pewnie obserwowali nas, gotowi na naszą śmierć. Nie mam pojęcia co się dzieje w domu czy wszyscy jeszcze nie umarli.
Wzrok Fire wylądował na jej kolanach, gdy kontynuował.-Nie możemy pozwolić sobie teraz na relaks, musimy być czujni.
-Zgaduję, że masz rację, ale nie chcę żebyś się denerwował.-jej ręce pogłaskały delikatnie jego dłonie.
-Nie chcę Cię stracić.-zacisnął swój ucisk wokół jej talii, opierając głowę na jej ramieniu.-Prawie straciłem Cię po raz trzeci.
-Ja też nie chcę Cię stracić.-przeczesała swoje włosy.-Ale będzie wszystko w porządku.
-Nie wiesz tego, Fire.-wymamrotał, jego oddech obijał się o jej ramie.
-Więc musimy myśleć pozytywnie.-dziewczyna wzruszyła ramionami.
-Nie sądzę, że 'pozytywne myślenie' uchoroni nas od śmierci, kochanie.-Jason zadrwił, śmiejąc się lekko.
-Hej, nie bądź tak negatywnie nastawiony.-szturchnęła go w ramię.-Jesteś taki irytujący.
-Ale mnie kochasz.-uśmiechnął się z wyższością, zaciskając wargi gdy Fire podniosła głowę dziobiąc lekko jego usta.
-Jason, boję się.-zaczęła z westchnieniem.-Boję się, że zabiorą Cię ode mnie. Boję się, że możesz zostać ciężko ranny próbując mnie chronić. Boję się, że możesz zostać zabity przeze mnie. I boję się, że zostawisz mnie pewnego dnia. Boję się Cię stracić. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła.
-Nigdy Cię nie opuszczę.-szepnął, wycierając kciukami łzy, które wypływały z kącików jej oczu.-Nigdy Cię nie zostawię. Będę Cię chronić i nie pozwolę się im zbliżyć do Ciebie ponownie. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i nie pozwolę im Cię zabrać ode mnie ponownie.-odgarnął jej włosy do tyłu.-Jesteś dla mnie wszystkim.
Fire cicho zachichotała.-Czy to nie jest dziwne,że prawie miesiąc temu wpadliśmy na siebie na stacji benzynowej i byłeś kompletnym dupkiem, a teraz siedzimy tutaj razem w ten sposób?-więcej łez wypłynęło z jej oczu, gdy mówiła.
-Czuję się, jakby to było wczoraj.-zachichotał, przed przyciśnięciem ust do jej prawej skroni.-Kocham Cię.
-Też Cię kocham.-szepnęła, pochylając się tak, że ich usta stykały się, zanim duży pojazd podjechał na przystanek.-Chodź, wsiadamy.
Jason wsiadł za nią, napinając szczękę gdy rozejrzał się po autobusie, spoglądając na pasażerów, gdy Fire wyjęła kilka monet z jego kieszeni, płacąc za przejazd. Jej dłoń odnalazła jego, gdy prowadziła go do podwójnego siedzenia. Siedzieli w ciszy, do czasu gdy poczuli jak niewielkie palce szturchnęły ich ramiona.
-Czego chcesz?-Jason mruknął, obwijając ramię wokół talii Fire, gdy spojrzała na chłopca za nimi.
-Co się stało z Twoją twarzą?-chłopiec zapytał.-Wdałeś się w bójkę?
-Oh-uh...Nie, po prostu...-Fire odwróciła się do Jasona z pytającym spojrzeniem.
-Spieprzaj, dzieciaku.-Jason splunął, odwracając się.
-Jase, nie bądź niegrzeczny.-Fire syknęła, uderzając go łokciem w bok. Poczuła, że chłopiec szturcha ją ponownie. Spojrzała na niego.
-Twój chłopak jest dupkiem.-chłopiec szepnął, zdobywając śmiech od dziewczyny i gniewne spojrzenie od Jasona.
-Złamię Cię na pół, gówniarzu.-warknął, otrzymując kolejny cios w żebra od Fire.
-On jest jeszcze dzieckiem.-zmarszczyła brwi, po czym odwróciła się.-Jak masz na imię?
-Jestem Daniel.-chłopiec uśmiechnął się, ukazując rząd krzywych mlecznych zębów.-Jesteś ładna.
-Ohh, dziękuję.-Fire zachichotała.
Jason zacisnął szczęki, posyłając Danielowi kolejne śmiertelne spojrzenie, przyciągając bliżej Fire, złożył zaborczy pocałunek na jej szyi.
-Zazdrosny?-Fire zaśmiała się lekko, kładąc dłoń na jego piersi aby go odepchnąć.
-Nie ma mowy.-zaszydził, chwytając płatek jej ucha między zęby.
-Ludzie patrzą.-Fire zarumieniła się, gdy poczuła wiele par oczu wpatrujących się w nich.
-Więc? Niech patrzą.-Jason mruczał naprzeciwko jej skóry, podnosząc głowę, zbliżając się niebezpiecznie blisko jej ust.-Niech wszyscy wiedzą, że jesteś moja.
-Ew!-Daniel krzyknął za nimi, udając odruch wymiotny.
Fire zaśmiała się nieśmiało, gdy jego matka wsunęła smoczek do jego ust.-Już wystarczy, Danny.
Odwróciła się do Jasona, który jedynie wywrócił oczami, oparła głowę na jego ramieniu.
______________________________________________

-Myślisz, że ktoś jest w domu?-Fire zapytała, zbliżając się do głównych drzwi.
Jason wzruszył ramionami, wkładając klucz do zamka. Otworzył drzwi, ostrożnie wchodząc do domu, zanim mała postać siedząca na podłodze przykuła jego uwagę.
-Hej Bella.-Fire przykucnęła, podnosząc ją do góry.-Gdzie jest mama?
Dziewczynka wskazała korytarz, gdzie pojawiła się Christina.-O mój boże, gdzie Wy byliście? Martwiliśmy się!
-Dzwoniłem do Ciebie ze sto razy, człowieku myśleliśmy, że nie żyjesz!-Caleb wszedł do przedpokoju, podchodząc do nich.
-Bylibyśmy wcześniej, ale Ci skurwiele podłożyli bombę w samochodzie mojej mamy.-Jason pociągnął za swoje włosy.
-Nie spaliśmy całą noc, czekając na Was.-Caleb założył ręce.
-Fire chciała odpocząć, wiec zatrzymaliśmy się w motelu.-Jason skłamał, rumieniąc się gdy spojrzał na dziewczynę, pocierając kark.
-Uh...Tak, byłam bardzo zmęczona.-policzki dziewczyny płonęły, zatapiając zęby w dolnej wardze.
-Pozbyliście się Victora?-Caleb zapytał.
Jason ścisnął wargi, skinął głową.-Yup.
-Dlaczego tutaj stoimy? Chodźcie.-Christina zaprowadziła ich do salonu.
Fire łaskotała Belle, kiedy usiadła na kanapie, wywołując chichot małej dziewczynki. Jason usiadł obok nich, gdy kąciki jego pulchnych ust drgnęły lekko do góry od małego uśmiechu, gdy patrzył na nie.
-Hej, gdzie jest moja mama?-Jason zapytał, rozglądając się po pokoju.
Caleb zmarszczył brwi, Christina spojrzała na niego z niepokojem, zanim odwróciła się do Jasona.-Nie wiem, stary.
-Co masz na myśli mówiąc, że nie wiesz?-Jason zmarszczył brwi.
-Nie było jej tutaj, gdy przyjechaliśmy tu wczoraj.-Caleb podrapał się po karku.
-Co?-Jason wstał natychmiast z fotela.-Ona spała gdy wychodziłem.
-Nie było tu nikogo. Dzwoniłem żeby Ci powiedzieć, ale nie odbierałeś.-Caleb wyjaśnił.
Jason zwinął palce w pięści, jego szczęka zacisnęła się, a żyły, które znajdowały się na jego szyi były teraz jeszcze bardziej widoczne.-Co kurwa? Miałeś ją do chuja chronić!-chwycił za kołnierz koszuli Caleba.
-Jason, przestań!-Fire posadziła Belle na kanapie, wstając z fotela.
-Byłem tutaj jak najszybciej, nie było niczego co mogłem zrobić.-Caleb oderwał z dala rękę Jasona.
Jason chwycił swoje karmelowe włosy, gdy jego bursztynowe oczy pociemniały przez złość, która pulsowała w nim.
-Uspokój się.-Fire podeszła do niego.
-Nie pieprz mi, że mam się kurwa uspokoić!-warknął, łapiąc materiał jej koszulki.
Przyłożyła ręce do jego napiętej twarzy, przykrywając delikatnie jego policzki, mówiąc łagodnie.-Kochanie, uspokój się, musimy się nad tym zastanowić.
Napięte mięśnie Jasona lekko odprężyły się na jej dotyk.-Zabrali ją, Fi.-jego ciało drżało w gniewie i strachu, gdy puścił jej koszulkę.
-Wiem, ale znajdziemy ją, obiecuję.-Fire szepnęła i oparła czoło o jego.
-Nie możesz mi tego kurwa obiecać!-Jason syknął, odsuwając się.
Oczy Fire wpatrywały się w podłogę.-Wiem, ale możemy spróbować.
-Może już być kurwa martwa!-Jason walnął pięścią w ścianę, przed odwróceniem się w stronę Fire.-To wszystko twoja pieprzona wina!
-Co kurwa? Jak to moja wina?-dziewczyna posłała mu pełne niedowierzania spojrzenie.
-Musiałem chronić Ciebie, Ty głupia suko! Nie mogłaś się kurwa zaopiekować sobą na jedną cholerną noc! Gdybym nie był dla Ciebie takim cholernym mięczakiem, całe to gówno nie wydarzyłoby się!-Jason warknął impulsywnie.
Usta Fire rozchyliły się w szoku na jego słowa, podnosząc brwi.-Przykro mi, że przypadkowo zostałam kurwa porwana, gdy Ty byłeś zajęty wciskaniem swojego chuja do dupy jakiejś dziwki!-powiedziała w odwecie.-Wiesz co? Ten dzieciak Daniel, miał rację, jesteś popieprzonym dupkiem.
Przechodząc potrąciła Jasona, wychodząc z pokoju, trzasnęła drzwiami z całą siłą. Jason wydał jęk frustracji, chwytając za włosy po raz kolejny.
Christina wymamrotała coś jadowicie, podnosząc Belle z kanapy.
-Zamknij się.-Jason chrząknął, pioruny cisnęły się z jego ciemnych, orzechowych oczu.
-Lepiej ją przeproś, albo posiekam Twojego kutasa.-Christina przepchnęła się obok Jasona z Bellą w ramionach, wychodząc z salonu.
Przewracając oczami, chłopak powlókł się korytarzem, wzdychając głęboko, chwycił za klamkę.
-Kochanie?-zawołał łagodnie, otwierając drzwi.
-Spierdalaj.-Fire odwróciła się tyłem do Jasona, gdy wszedł do pokoju.
Żołądek chłopaka zacisnął się, gdy wszedł na łóżko, kładąc dłoń na jej talii, przyciągając ją.
-Nie dotykaj mnie, kretynie.-wykręciła się od jego dotyku, powodując, że jego serce gwałtownie spadło do żołądka.
-Kochanie, przepraszam.-wyszeptał, owijając rękę wokół jej talii i przyciągnął ją do piersi, umieszczając łagodne pocałunki na jej ramieniu.-Nie miałem na myśli tego, co powiedziałem.
-Cokolwiek.-Fire wymamrotała, wzruszając ramionami.-Spójrz na nas, Jason. Byliśmy razem przez zaledwie jedn dzień i już się ze sobą kłócimy.
-Nie mogę nic na to poradzić, że się denerwuję. Kto wie, co mogą robić teraz mojej mamie.-Jason sięgnął do jej talii ponownie.-Nie miałem tego na myśli co powiedziałem, to nie jest Twoja wina i nie jesteś głupią suką. Gdy się zdenerwuję, nie mogę tego kontrolować. Mówię jakieś gówno, którego nie mam na myśli.
Z westchnieniem, Fire odwróciła się do niego, chowając twarz w jego piersi.-Przepraszam, że nazwałam Cię dupkiem.
-Kochanie nie martw się, masz rację, jestem dupkiem.-zachichotał cicho, pozostawiając pocałunek na jej głowie, chowając parę kosmyków jej ciemnobrązowych włosów za ucho.-Kocham Cię. Wybaczysz mi?
-Oczywiście.-podniosła głowę, zaciskając usta, do których Jason pochylił się do delikatnego pocałunku.-Ja też Cię kocham.
-Bardzo.-mruknął w jej usta.
-Znajdziemy ją, dobrze?-Fire wsunęła palce w jego karmelowe włosy.
-Mhm.-Jason zanucił, naciskając na jej wargi ponownie, gdy lekkie wibracje w jego kieszeni przerwały im chwilę.
Marszcząc brwi, Jason sięgnął do kieszeni, spoglądając na wibrujący telefon Amandy. Nacisnął zielony przycisk, trzymając telefon przy uchu.
Niski chichot wydobył się z drugiej strony.-Myślisz, że mogłeś zabić mojego brata, unikając konsekwencji?
Szczęka Jasona zacisnęła się w gniewie.-Brad.
-Podobał Ci się mały prezent, który zostawiłem dla Ciebie w samochodzie? Mam na myśli, po tych wszystkich miłosnych scenach.-rozbawienie wirowało w głosie Brada.-Szkoda, że Cię nie zabiło.
-Czego kurwa chcesz?-Jason syknął, nienawiść sączyła się z jego głosu.
-Ta Twoja suka. Jak ona miała na imię? Sapphire?-Brad odpowiedział.-Ona musi być dla Ciebie naprawdę ważna, bo całkiem zapomniałeś o swojej mamusi, bo byłeś zajęty swoją małą dziewczynką.
-Ona nie ma z tym nic wspólnego.
-Ale ma, McCann. Słuchaj, oddasz mi swoją dziewczynę, albo do widzenia mamo McCann.
-Nie tkniesz mojej dziewczyny.
-W takim razie zgaduję, że będziesz niedługo uczestniczyć na pogrzebie swojej mamusi.
-Zabiję Cię, McKnight.
-Masz tydzień na zdecydowanie, dzieciaku.-Brad mruknął, zanim dokończył z drwiącym śmiechem.-Nie mogę się doczekać, aby dostać w swoje ręcę trochę seksownego ciała.
Jason zacisnął dłoń wokół telefonu, prawie niszcząc go w uścisku.-Będziesz martwy, zanim zdążysz jej dotknąć.-z wściekłym pomrukiem rzucił telefon na ziemię.
-Czego on chce?-Fire usiadła, wstając z łóżka, gdy Jason odwrócił się do niej.
Chwycił ją mocno za ręce.-On chcę Ciebie.
_________________________________________________________________________________
No i boom! Ci co mówili, ze będzie to bomba- zgadli!
Kolejna drama się szykuje jnrkjhebwgjh jak myślicie co zrobi Jase? Fire czy mama? Piszcie w komentarzach!
__________
Teraz mniej przyjemna sprawa. Ponownie chodzi o aska:) Pojawiają się coraz gorsze 'hejty' na moją osobę. Wyzywacie mnie od dziwek, kurw, szmat i jakiś innych gówien. Czytając to, od razu nie mam ochoty na tłumaczenie. Pisząc takie coś, nie zmobilizujecie mnie do tego, żeby rozdział był szybciej. Nawet nie znacie znaczenia tych słów. Tak więc dla jasności dam Wam tutaj do podszkolenia się, co oznaczają wyrazy, których używacie:) dziwka  szmata kurwa 
Po przeczytaniu tego, zastanówcie się czy się nie szanuję, czy spełniam seksualne zachcianki mężczyzn:)
Nie mam pojęcia co Wam takiego zrobiłam, że niektórzy z Was nie mają za grosz szacunku do mnie.
__________
Pytania? http://ask.fm/teoitlumaczenie
Jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach lub zmieniłeś username, a nada chcesz, żebym
Cię informowała to napisz mi to tym na twitterze lub asku :)
Za jakiekolwiek błędy przepraszam.
Jeśli czytasz to skomentuj x







26 komentarzy:

Unknown pisze...

Ej jest super! Nie przejmuj sie hejtami, najczęściej piszą je ludzi, którzy zazdroszczą. Na twoim miejscu usunęłabym po prostu aska,bo po co masz się denerwować? Ale rób jak chcesz :)
Ps. zapraszam też do mnie, fajnie byłoby jakbyś wpadła i oceniła moją pracę . http://do-you-wanna-fight.blogspot.com/

Anonimowy pisze...

Świetny rozdział!
Wiem, że trudno tego nie robić, ale nie przejmuj się tymi durnymi hejtami

Mam nadzieję, że Jason odzyska swoją matkę, ale nie odda temu dupkowi Fire
Z niecierpliwością czekam na następny:)

Anonimowy pisze...

Wow to bedzie trudny wybor

Anonimowy pisze...

Jason będzie miał trudny wybór, chociaż myślę, że coś wymyśli <3
nie przejmuj się hejtami :)

Ola pisze...

Jason na pewno coś wymyśli
Co do rozdziału hfjrjdjdhhjei . Nie przejmuj się hejtami bo ci ludzie tobie zazdroszczą.
Wesołych Świąt i szczęśliwego nowego 2014
JB_1Dolaa. ;)

Unknown pisze...

zajebisty rooozdziaaaaał <333 mam nadzieję że te debilne hejty nie wpłynął na termin dodawania postów ;p

bestmongue pisze...

rozdział qbcbbv2v2vbbjdbs, mam nadzieję, że Jason coś wymyśli! cudo♥ i pamiętaj wszystko będzie dobrze;) wesołych☺

Anonimowy pisze...

Aaaaaa świetne. ;) tylko dlaczego Fi wybacza mu wszystko od tak ? Ugh, zrobię zażalenie do autorki :) a Jason mnie tu wkurzył ... Pozdrawiam :** ask.fm/sweetsugarrrr

acia pisze...

Prawda rozdzial cudowny. Love ❤

acia pisze...

Kocham cie skarbie. Nie przejmuj sie hejtami, jestes wielka za tlumaczenie tego.
Dziekuje ❤
Ale drama wgl.. osobiscie sadze ze bedzie jakas akcja ze powiedza ze odda Fi a tak naprawde uratuja je obie :)
Czekam nn xx

Unknown pisze...

Przeczytałam wszystko w kilka godzin ! Blog jest mega ;p

Unknown pisze...

WTF !!! ;* *__*

Anonimowy pisze...

Nie przejmuj sie tym i świetny rozdział :))))) kochamy cię

Anonimowy pisze...

Spoko!
Rozdział cudo, jak zawsze!
Chcesz poddać swój blog ocenie i wypromować się? Zapraszam na:
http://emi-marshall-ocenialnia-feniksa.blogspot.com/

_little_woman_ pisze...

wow. piękny rozdział *.* nie mogę się doczekać następnego.

Anonimowy pisze...

Zarąbisty. Kiedy następny ?

Unknown pisze...

kocham to.
to jest tak idealne że nie da się tego wyrazić słowami.
to jak Jase ją nazwał suką było przykre ;<
ale to są takie słodziaczki
i jeszcze ten dzieciak , on mnie rozwalił. hahha
dziękuje za to , że tłumaczysz. wiem, że na pewno duużo czasu ci to zajmuje dlatego cię podziwiam.
true-big-love-jb.blogspot.com

Anonimowy pisze...

Omomomom extraa..czekam na następny .

Anonimowy pisze...

Oujeah, kiedy następny ? ;)

Anonimowy pisze...

;* juz nie mogę się doczekać następnego .

Anonimowy pisze...

Już czekam na następny ♡♥♡

Anonimowy pisze...

OMG! Tak swietnie to tlumaczysz .. mam nadzieje ze nie zrezygnujesz z tego przez jakies nic nieznaczace hejty na asku :) moglabys mnie informowac o nowych rozdzialach na tt ? @klaudia3240

Anonimowy pisze...

Bosko tłumaczysz xx.

Anonimowy pisze...

Kiedy następny, bo juz nie mogę się doczekać.

NeverSayNever. pisze...

Nie mogę doczekać się nexta!*.
Ten blog jest niesamowity!<33
Dziękuję ,że to tłumaczysz!;*

Unknown pisze...

No nie :((((((