20 stycznia, 2014

31.Thirty-One: Unwanted Guest.

Fire POV
-Mnie?
Brad chciał mnie? Zmarszczyłam brwi z dezaprobatą, kiedy spojrzałam na nasze splecione ręce. Milion myśli buzowało mi w głowie.
-Jeśli oddadzą Twoją mamę z powrotem, ja mog-.-Przerwał mi natychmiast.
-Nawet tak nie mów.-Jason syknął, jego uchwyt wzrósł wokół mojej małej dłoni.-Nie pozwolę mu Cię zabrać. Dostaniemy mamę z powrotem, ale nie oddam Cię.
-Ale jeśli on ją zabije? Słyszałam go.-wymamrotałam, wpatrując się w przyciemnione bursztynowe oczy Jasona. Niemal widziałam migające płomienie emocji, przez szmaragdowe plamki zmieszanych z ciemnymi miodowymi tęczówkami.
-Zabiję Cię, jeśli Cię zabierze.-zacisnął mocno zęby.
-Więc?
-Co to znaczy 'więc'? Chcesz umrzeć?-Jason podniósł głos w gniewie.
-Nie, ale jeśli to jedyny sposób na odzyskanie Twojej mamy, to nie mam nic przeciwko.-przygryzłam policzek, spoglądając na jego klatkę piersiową, gdzie dekolt czarnej koszuli w kształcie litery V, odsłaniał obojczyk i początek jego mięśni.
-Zamknij się.-mruknął, uwalniając prawą rękę, aby przeczesać swoje włosy, przechylając głowę tak, że nasze oczy spotkały się po raz kolejny.-Nie umrzesz dla nikogo.To nie jest jedyny sposób.-pochylił się do przodu, parę ciemnych kosmyk jego włosów musnęły mnie po czole.-Nie pozwolę mu Cię tknąć. Jesteś moja.
Przełknęłam gule w gardle, przechylając głowę w lewo, składając pocałunek na jego miękkim policzku. Podnosząc moją wolną rękę, przejechałam nią ponad wąskim dekoltem V jego bluzki dotykając jego szyi, ostrożnie kładąc głowę na jego ramieniu. Uwalniając lewą rękę, oplótł ramionami moją talię. Podążyłam palcami na jego triceps, sunęłam palcami po jego doskonale wyrzeźbionych mięśniach. Zawinęłam ręce na jego szyję, składając pocałunek na jego ciele.
Zadowolony uśmieszek wkradł się na moje usta, gdy gładził moje plecy. Ciepło z naszych ciał kumulowało się między nami, gdy jego zimne dłonie pieściły moją nagą skórę talii pod koszulką.
-Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.-szepnęłam, kiedy trącił nosem mój nos, przyciskając pulchne usta do mojego policzka, a jego oddech zderzał się z moimi ustami.
Przejechał językiem po wargach, przed złączeniem naszych ust w pocałunku, gdy znajome uczucie zaiskrzyło w moim ciele. Jego pocałunki były odurzające i zawsze pozostawiały mnie w oszołomieniu. Czułam jego zapach w nozdrzach, gdy pieścił moje usta, jego szorstkie palce wbijały się w moją talię. Fala przyjemności promieniowała przez moje ciało, moje tętno przyspieszyło, a klatka piersiowa zaczęła się szybciej poruszać naprzeciwko niego. Każdy pocałunek sprawiał, że zakochiwałam się w nim jeszcze bardziej. Świat wokół nas powoli zniknął, nic innego nie miało znaczenia.
Głośne stukanie w drewniane drzwi przywróciło nas z powrotem na ziemie, rozdzielając nas.
Jason wywrócił oczami przed krzyknięciem.-Co?-ktoś otworzył drzwi, ukazując zdziwionego Caleba.
-Ktoś przyszedł się z Tobą zobaczyć.-wskazał w kierunku salonu.
Z zakłopotaniem Jason wyszedł z pokoju, a Caleb zaraz za nim. Krew zalała go, gdy zajrzał do pokoju. Na ciemnej kanapie zobaczył dobrze znaną, szczupłą figurę. Amanda?
-Co ona tu kurwa robi?-Jason warknął, zwijając ręce w pięści, podchodząc do niej.
-Jason, uspokój się.-Caleb krzyknął.
-Ona jest z Bradem.-Jason wrzał ze złości, chwycił kołnierz jej koszuli, podnosząc ją z kanapy.-Wypierdalaj z mojego domu!-jego nozdrza rozszerzały się, a śmiertelny blask migał w jego oczach.
-Jase, przestań!-rzuciłem ciało Amandy na bok, niemal roztrzaskując je o ścianę.
-Ona jest wrogiem, Fire.-Jason jęknął, zbliżając się.
-Nie, jestem tutaj aby pomóc!-zawołała odzyskując równowagę.
-Bzdura.-Jason splunął, jad słyszalny był w jego głosie, gdy po raz kolejny złapał ją za bluzkę.
Amanda zacisnęła zęby, podnosząc rękę, uderzając pięścią w policzek Jasona, jej rude kosmyki unosiły się, gdy próbowała wyswobodzić się z uścisku chłopaka.-Słuchaj mnie, McCann! Jestem tutaj, aby pomóc Ci odzyskać mamę z powrotem! Zostawiłam Brada i jego załogę! Chcesz wiedzieć gdzie jest kurwa Twoja mama czy nie?-warknęła ze złością.
-Wiesz gdzie jest?-zapytał.
-Tak, ale nie ma ich nigdzie tutaj.-odpowiedziała, spokojniejsza.
-Gdzie do cholery pojechali?-Jason warknął, złość płynęła w jego krwi.
-Są w drodze do Brazylii.-Amanda wymamrotała.-Zabierają ją do Rio.
-Lepiej żebyś nie kłamała.-Jason mruknął, zaciskając mocno szczękę.
-Nie kłamię.-Amanda przewróciła oczami.-Spójrz, Brad jest... Moim byłym. Nie chcę, żeby dostał to czego chce.
-A co z Twoim pieprzonym bratem?-Jason zapytał, mając wątpliwości.
-On jest z nimi, wyszłam bez mówienia mu.-Amanda odwróciła wzrok, czując łzy zbierające się w jej dolnych powiekach.
-Oni Cię zabiją, wiesz.-Caleb podrapał się po głowie.
-Nie obchodzi mnie to.-Amanda wzruszyła ramionami.-Chcę Wam pomóc.
-Nie chcemy Twojej pomocy.-Jason warknął przez zaciśnięte zęby.
-Potrzebujesz mnie, McCann. Potrzebujesz mojej pomocy, albo nie uratujesz swojej mamy.-Amanda broniła się z rękami założonymi na piersi, mały uśmieszek pojawił się na jej ustach.
-Słuchaj suko, w-.
-Stop.-wymamrotałam, kładąc dłoń na klatce piersiowej Jasona, czując przyspieszone ruchu jego serca.-Nie bądź taką dupą, potrzebujemy jej pomocy, jeśli chcesz odzyskać mamę z powrotem. Wiem, że nie możemy nikomu ufać, ale to jest nasza jedyna szansa w tej chwili.
Przewrócił swoimi ciemnymi oczami, przygryzając wargę.
-Obiad prawie gotowy.-Christina zajrzała do pokoju, unosząc brwi widząc Amandę.-Oh, kto to jest?
-Hm, to jest Amanda.-złączyłam swoje wargi.
-Amanda Farron? Pamiętam Cię, jesteś byłą dziewczyną Brada.-Christina puściła rękę Belli, a ta niepewnym krokiem podreptała do Caleba, który uniósł ją w powietrze, powodując pisk dziewczynki.
-Oh tak, a Ty jesteś Christina!-Amanda uśmiechnęła się.
-Nie możemy jej kurwa ufać.-Jason syknął mi do ucha, gdy pozostali rozmawiali ze sobą.
-Wiem, ale to nasza jedyna nadzieja na odzyskanie Twojej mamy.-znalazłam jego rękę, ściskając pocieszająco.
******************************************
Jason był spięty, kiedy spojrzał przez stół na Amande, gdy rozmawiała z Christiną. Christina zaproponowała jej wspólny obiad, a ona się zgodziła. Jason nie ufał jej wcale.
Położyłam rękę na jego kolanie.-Odpręż się, kochanie.-szepnęłam do niego.
Ciepło dłoni Jasona ogarnęło moją dłoń pod stołem, gdy ścisnął ją mocno. Miał zmrużone oczy i spoglądał na nią z nieufnością. Z cichym westchnieniem, potarłam jego palce pocieszająco. Rozejrzałam się wokół stołu; Caleb karmił Belle, podczas gdy Christina i Amanda rozmawiały.
Ciemne oczy Amandy zwróciły się w stronę zegara, który wisiał na ścianie.-Cóż, dzięki za obiad, ale muszę isć. Spotykam się z przyjacielem.-podniosła swój pusty talerz, umieszczając go w zlewie-Zobaczymy się później, omówimy plany na jutro. Znam kogoś kto zna drogę do Rio.
Wyszła pospiesznie. Gęste powietrze rozjaśniło się, a ciało Jasona zrelaksowało się.
-W końcu.-mruknął, biorąc gryza kurczaka.
-Więc, jesteście teraz razem?-Caleb mrugnął, spoglądając na mnie i Jasona.
Czerwone płomienie oblały moje policzki, przygryzłam dolną wargę i nieśmiało skinęłam głową, zerkając na Jasona. Jego policzki również zarumieniły się delikatnie, oblizując swoje pulchne wargi, również skinął głową.
-Najwyższy czas!-Christina roześmiała się, na co wywróciłam oczami.
-Pieprzyliście się już?-uśmieszek Caleba urósł, gdy uniósł złośliwie brew.
Rozchyliłam usta, kopiąc nogą w stół.-Jesteś obrzydliwy, Cale.
Potrząsnął głową, spoglądając na Jasona z radosnym uśmiechem. Jason odpowiedział cicho z uśmieszkiem, przed przysunięciem kurczaka do ust. Zapadła niezręczna cisza, a temperatura w pokoju podniosła się, co spowodowało uczucie pieczenia na mojej twarzy i szyi. Przygryzłam moją dolną wargę, biorąc swój pusty talerz i zaniosłam go do zlewu. Odwracając się by wyjść z kuchni, wpadłam na wysoką postać. Ramię Jasona obwinęło mnie w pasie, gdy odłożył swój talerz do zlewu.
-Mamy dom dla siebie wieczorem.-wyszeptał mi do ucha, jego wargi otarły się o moją skórę.
-Cóż, nie dostaniesz za dużo, za to co zrobiłeś wcześniej.-delikatnie go odepchnęłam, uciekając z dala od jego uścisku.
**********************************

JASON POV

Naciągnąłem kołdrę na Fire, gdy spała przytulona do mnie, z głową opartą na moim ramieniu, kiedy trzymała kurczowo materiał mojej koszulki. Caleb z Christiną wyszli godzinę temu, kiedy położyliśmy się do łóżka, ponieważ było już po północy, a byliśmy wyczerpani wydarzeniami z całego dnia.
Oblizałem wargi, pocierając nagie ramię Fire, spoglądając na nią, gdy moje oczy przystosowały się do ciemności. Była cholernie piękna. Nie mogłem się oprzeć i ucałowałem ją w czoło, odgarniając ciemne kosmyki jej włosów. Obserwowałem jej spokojną twarz. Kochałem jej miodową skórę, długie rzęsy, mały nosek, szkarłatne usta, wystające kości policzkowe i jej małe dołeczki. Kochałem w niej wszystko. Jej usta były wygięte w małym uśmiechu, oddychała równomiernie, jej klatka piersiowa pulsowała powoli po mojej stronie. Za każdym razem kiedy spojrzałem na nią, wpadałem głębiej. Była doskonała pod każdym względem.
Słowa Brada odbijały się echem w mojej głowie, powodując, że moje serce gwałtownie opadło w moim żołądku. Myśl o utracie Fire i mojej mamy przeraziła mnie. Nigdy nie potrafiłbym wybrać między dwiema najważniejszymi kobietami w moim życiu. Mimo, że nie spędziłem dużo czasu ze swoją mamą, chciałem ją uratować. Musiałem ją uratować. Była moją mamą i nie mógłbym jej stracić, ale Fire też nie. Kochałem ją, nie była jakąkolwiek dziewczyną. Była moją dziewczyną. Była pierwszą osobą, której zaufałem po latach. Nie mogłem pozwolić Bradowi jej zabrać, tak jak to zrobił z Brooke.
Trzymałem kurczowo swój bok, upadają na ziemię, gdy krew wylewała mi się między palcami. Pot zmoczył moje czoło, moja wizja stała się niewyraźna, ponieważ rozdzierający ból w boku narastał. Mój oddech był ciężki, z trudem łapałem powietrze, biorąc jakąkolwiek ilość tlenu do swoich płuc.
Strzały roznosiły się po budynku, zmieszane z krzykami mojej dziewczyny. Moja głowa skierowała się w kierunku dźwięków, zauważając niewyraźną figurę na ziemi w kałuży krwi.
-Zbyt proste.-cichy głos zachichotał. Brad.
Zacząłem się dusić, strumień metalicznego smaku wylewał się z moich ust, stwarzając małą kałużę na podłodze, gdy wolno podnosiłem swoje ciało. Skierowałem się do figury po prawo, upadając na beton obok bezwładnego ciała, gdy moje jeansy zanurzyły się w kałuży krwi. Mrugając, odzyskałem wzrok, ignorując okropny ból w swoim boku, docierając do ciała Brooke. Moje oczy napotkały nieznośny wzrok. Jej proste, jasnobrązowe włosy rozproszyły się na betonie pod nami, jej klatka piersiowa już się nie poruszała, krew pokryła jej klatkę piersiową, sznureczek szkarłatnej cieczy wypływał z kącika jej pulchnych ust.
-Nie.-szepnąłem tępo do siebie z niedowierzaniem. Moja dziewczyna. Moja dziewczynka. Moje wszystko.
Moje oczy piekły, moje bicie serca było wolne. Moje ciało trzęsło się ze strachu, szoku, niedowierzania, złoci, bólu, poczucia winy, żalu, wszystkiego. Dziewczyna, którą kochałem leży przede mną, martwa.
-Kochanie?-dusiłem się, ukrywając głowę w moich zakrwawionych rękach. Jej ciało było wiotkie i bez życia, bez względu na to, jak mocno bym nią nie potrząsnął. Drżącymi palcami głaskałem łagodnie jej policzek, pozostawiając ślady krwi na jej skórze. Ciepły płyn zaczął kapać z moich oczu. Dotknąłem swoich mokrych policzków, drżąc gwałtownie. Nie było jej. Po raz pierwszy od lat, płakałem. Moje łzy spłynęła na jej bladą twarz. Była zimna. To nie powinno się zdarzyć. Miałem ją chronić. Miałem żyć z nią.
Straciłem ją. Straciłem dziewczynę. Straciłem serce. Straciłem wszystko. Już jej nie było.

Moje ręce zacisnęły się wokół Fire. Myśl o straceniu jej, myśl widząc ją tak; martwą i zimną, sprawiała, że moja klatka piersiowa zaciskała się, a gruba gula tworzyła się w moim gardle. Nie mogłem na to pozwolić. Zamierzałem chronić ją, choćby nie wiem co. Nie mogłem pozwolić Bradowi zabrać jej ode mnie.
-Kocham Cię, nie pozwolę nikomu Cię skrzywdzić.-wyszeptałem cicho do ciemnych włosów Fire. -Damy radę kochanie, obiecuję.
Jej uchwyt na mojej koszulce zacisnął się, ponieważ zaczęła się delikatnie wiercić, uniosła powieki, ukazując swoje brązowe oczy, które kochałem. Zmarszczyła swoje cienkie brwi, mrugając kilkakrotnie, podniosła głowę.
-Przepraszam, że Cię obudziłem.-przeczesałem palcami delikatnie jej włosy.
Zwilżyła suche usta, zapalając lampkę na stoliku nocnym. Zmrużyłem oczy, gdy Fire przesunęła się na łóżku.
Jej ciepła dłoń czule pogłaskała mnie po policzku, obserwując moją twarz.-Jase, co się stało?
Pociągnąłem ją w dół, całując ją czule, wyszeptałem do ucha-Nic, kochanie.
______________________________________
Jak wrażenia? Ja się popłakałam tłumacząc końcówkę haha.

Wiem, że dość długo nie było rozdziału, przepraszam.
Dziękuje za wszystkie miłe słowa w komentarzach i na asku :)
Pytania? http://ask.fm/teoitlumaczenie
Jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach lub zmieniłeś username, a nada chcesz, żebym
Cię informowała to napisz mi to tym na twitterze lub asku :)
Za jakiekolwiek błędy przepraszam.
+Zapraszam na tego bloga please-dont-hurt-me.blogspot.com
@biebruxe 






15 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Świetny rozdział kocham to opowiadanie a ta końcówka taka słodka awwwww <333333

NeverSayNever. pisze...

Słodka końcówka *.*
Kocham to!<33

bestmongue pisze...

awwww cudowny! ♥

H pisze...

On jest po prostu cuuuuudowny czekam nn <3

Anonimowy pisze...

Cuuuudowny a koncowka taaaka sloooodka <333 czekam na nn

monika. pisze...

Jason jest takim wspaniałym chłopakiem. To musiało być straszne, widzieć śmierć swojej dziewczyny. Boję się jak to będzie dalej. Mam nadzieję że Amanda naprawdę chce im pomóc.

(( past-always-catches-you.blogspot.com ))

Unknown pisze...

Jezu, Jezu, Jezu!
Cudowny rozdział!
Popłakałam się! <3
Czekam na nn!

Anonimowy pisze...

Omg Jason juz kiedys stracil dziewczyne...

Unknown pisze...

.

forevermind pisze...

Kocham to, takie urocze *.*
Dajcie mi takiego chłopaka ;))

Unknown pisze...

kocham

Anonimowy pisze...

Ajwjksksjjzjqkwkajjzjzjqjsj
UMIERAM
JEZU
ZABIJCIE
MNIE
NAJLEPSZE
@kasia_kupidura_

Kasia ^^ pisze...

No to się porobiło. Mam nadzieje że Amanda im pomoże a nie wkopie w jakieś gówno !! Końcówka słodka ♥ Czekam na kolejny rozdział. Przy okazji zapraszam do mnie:
http://someone-dear.blogspot.com

TheNiebieskookaBlog pisze...

Hej ;) Nie wiedziałam gdzie umieścić link do swojego bloga, ponieważ raczej nie masz takiej zakładki dlatego pozwolę sobie go zostawić tutaj, a jeśli Ci on przeszkadza, usuń go.

ON pochodzi z "dobrego" domu.
ONA wychowuje się w Domu dziecka.
ON lubi imprezy i przygodny seks.
ONA uwielbia czytać książki.
ON jest niebezpieczny.
ONA boi się ludzi.

harsh-fanfiction.blogspot.com
;)

natalula13 pisze...

Kocham <3