Notka pod rozdziałem.
Miłego czytania!
NO NAME POVPowieki Jasona podniosły się, lekko trzepocząc w ciemnościach. Zobaczył małe ciało zwinięte w jego ramionach i ich splecione palce. Spokojny oddech był jedynym dźwiękiem słyszanym w cichym pokoju. Jego oczy podróżowały do ciała śpiącej dziewczyny, kiedy pogłaskał delikatnie jej policzek. Wolno rozplątując jego ręce z jej, usiadł. Wstał z łóżka, podnosząc swoje dżinsy i zakładając je na siebie. Biorąc opakowanie papierosów i zapalniczkę, opuścił pokój. Zmierzał cicho w kierunku głównych drzwi, ale zatrzymał się gdy usłyszał rozmowę ludzi wspominających jego imię.
-Jase?-cichy kobiecy głos mówił.-Gdzie idziesz?
Spojrzał na dziewczynę, z papierosem między wargami.-Na zewnątrz.
Fire przygryzła lekko dolną wargę, żując ją delikatnie.-Mogę też iść?
-Nie.-Jason mruknął, otwierając drzwi.
-Proszę? Nie mogę już spać.-prosiła.
-Wcześniej spałaś dobrze.-Jason wywrócił swoimi miodowymi oczami, gdy zapalił papierosa.
-Ale teraz już nie śpię.
-Wracaj do łóżka.
-Nie, ja chcę iść z Tobą.
-Idę na spacer.
-Cóż, też chcę iść.
-Nie.
-Powiedziałeś, że nie spuścisz ze mnie oka.- Fire skrzyżowała ręce na piersi.
Jason westchnął.-W porządku, ale załóż jakieś spodnie.-zachichotał lekko.-Chyba, że chcesz spacerować publicznie, mając na sobie tylko moje bokserki.
Policzki Fire zrobiły się czerwone, gdy popędziła z powrotem do pokoju, łapiąc parę krótkich spodenek i szybko je zmieniając.
-Zamierzasz założyć koszulkę?-zapytała, gdy wróciła do miejsca gdzie stał Jason.
Jason potrząsnął głową, a jego usta wykrzywiły się w uśmiechu, mrugając do Fire.-Wiem, że to lubisz, kochanie.
-Nie, ja nie.-wymamrotała, gdy czuła jak jej twarz robi się gorąca.
-Chodź.-oblizał usta, kiedy odszedł biorąc swojego zapalonego papierosa.
Fire podążyła za nim, zamykając cicho drzwi. Spacerowali ulicą wolno i w zupełnej ciszy. Było słychać jedynie buty tupiące w ziemię z każdym krokiem. Na ciemnym niebie, były piękne gwiazdy i księżyc, który znajdował się w ich centrum. Luźne kosmyki ciemnych włosów Fire, wirowały przez delikatny wiatr, który otulał jej skórę.
Zaciągając się po raz ostatni papierosem, Jason rzucił go na ziemię, naciskając na niego nogą. Włożył dłonie do kieszeni spodni, a jego mięśnie ramion były jeszcze bardziej widoczne. Wykrzywił lekko usta, przez co na dole jego policzków, pojawiły się dołeczki i spojrzał w górę.
Chłodny wiaterek przemknął obok nich, powodując drżenia w dół kręgosłupa Fire, a gęsia skórka powstała na jej skórze. Potarła swoje ramiona, próbując się ogrzać, wywołując chichot Jasona.
-Powinnaś założyć kurtkę, głupku.-uśmieszek wkradł się na jego usta.
-Zamknij się.-Fire wywróciła oczami, popychając go delikatnie.-A Tobie nie jest zimno?
Potrząsnął głową, wysuwając rękę z kieszeni sięgając jej ramienia, pocierając je.-Cieplej teraz?
Oddech Fire został uwiązany w gardle, a policzki stanęły w ogniu, gdy czuła jego umięśnione ramię wokół jej pleców, jego duże, szorstkie, ale ciepłe ręce gdy pocierały jej skórę. Przełknęła nerwowo ślinę, kiwając powoli.
-Jesteś taki ciepły.-mruknęła, opierając głowę na jego ramieniu, wdychając jego wspaniały zapach.
Szybkość bicia jego serca zwiększyła się, gdy jej palce jeździły po skórze jego pasa, kciukiem przejeżdżając po długiej bliźnie.
-Skąd masz tę bliznę?-podniosła głowę, a jej włosy otarły się o jego ramię.
Jego szczęka zacisnęła się, gdy odsunął rękę od niej i przyspieszył, nie dając jej odpowiedzi. Fire podążyła za nim z oszołomieniem na twarzy, marszcząc brwi.
-Hej, co się stało?-zapytała, kiedy szła w dół drogi, ale nadal nie uzyskała odpowiedzi. Westchnienie uciekło z jej ust, gdy cały czas szła za nim.-Dlaczego nie chcesz się przede mną otworzyć? Nie jestem obca. Nie możesz zostać wiecznie zamknięty i odpychać od siebie ludzi, którzy się o Ciebie troszczą.
Jason zwolnił tempo, ale jego szczęka pozostała zaciśnięta, gdy szedł. Fire szła razem z nim, żując dolną wargę.
-Dziewczyna.-Jason wymamrotał, chowając ręce z powrotem do kieszeni.-Moja dziewczyna. Chroniłem ją przed Bradem. Pchnął mnie nożem.-urwał z małym westchnięciem przed kontynuowaniem.-Ten sukinsyn ją zabił.
-Przykro mi.-Fire położyła ostrożnie dłoń na jego nagim ramieniu.
-Suka na to zasłużyła i tak.-Jason szydził.-Ona pieprzyła całą załogę. Nawet nie powiedzieli mi do czasu, gdy nie umarła.
-Dlaczego nie odszedłeś? To znaczy, Victor jest częścią tego wszystkiego, prawda? Czemu zostałeś z nimi?-Fire zapytała, marszcząc brwi. Ciche, gwałtowne westchnięcie wydostało się z jej ust, gdy ich oczy się spotkały. Ból i gniew wirowały w jego miodowych tęczówkach.
-To nie jest takie łatwe po prostu zostawić załogę, wiesz o tym. Nie jesteśmy tak bezpieczni, jak mogłoby się wydawać, że jesteśmy. Oni zamierzają tu być dopóki nie umrzemy.-zwilżył usta, kontynuując -Chcą się mnie pozbyć i osób związanych ze mną. Te bomby były na pewno ustawione przez nich.
-Tak więc już po nas?-Fire szepnęła.
Jason skinął głową.-Oczywiście.-wplótł palce w swoje włosy.-I nie zdziwiłbym się, gdyby szli za nami.
-Nie możemy opuścić kraju?-Fire założyła ręce na klatce piersiowej.
-Nie możemy tak po prostu uciec, Fi. Te cipy są wszędzie. Wysyłaliby więcej swoich psów, żeby się nas pozbyć.-Jason mruknął.-To wszystko jest jak gra. Zabijasz, albo zostajesz zabity.
-Będzie w porządku, prawda?-Fire zapytała z nadzieją, ściskając delikatnie jego rękę.
-Nie mogę Ci tego zagwarantować, ale będę Cię chronić.-Jason chwycił lekko jej rękę.-Nie pozwolę im Cię skrzywdzić.
Stado motyli roiło się w żołądku Fire, a uśmiech rozprzestrzenił się na jej ustach.-Obiecujesz?
Jason skinął głową, potykając się lekko, gdy para ramion objęła jego szyję. Fire ukryła twarz w zgięciu jego szyi, a jego ręce znajdowały się na jej talii. Burczenie przerwało im spokojną ciszę pomiędzy nimi, wznosząc ciche śmiechy wydobywające się z ust Jasona.
-Głodna?-zachichotał, gdy odsunęli się od siebie.
Fire skinęła głową, kładąc dłoń na swoim burczącym brzuchu.-Możemy iść do McDonalda?-wskazała na czerwony budynek.
-Chcesz iść do McDonalda o 3 nad ranem? Serio?-Jason uniósł brew.
-Yup.-powiedziała dając nacisk na 'p', chwytając go za rękę.-Jest otwarty 24/7. Chodźmy.
Potrząsając głową, Jason pociągnął ją w kierunku budynku. Przyjemne mrowienie napełniło Fire, a jej serce zaczęło szybciej bić, gdy poczuła ich palce przeplatające się, kiedy wchodzili do budynku.
-Co chcesz zjeść?-Jason zapytał, gdy spojrzał na plakaty z cenami.
-Um, Big Mac'a.-Fire wzruszyła ramionami, przesuwając jeżykiem po wargach, kiedy pyszny zapach wypełnił jej nos.
____________________________________________________
-Masz tam sos.-Fire zachichotała, biorąc serwetkę, aby zetrzeć kroplę w rogu ust.
-Też masz coś na koszulce.-Jason wskazał palcem na szczyt jej podkoszulki.Wzrok Fire podążył za jego palcem.
-Gdzie?-zmarszczyła brwi, podnosząc głowę pytająco, gdy poczuła pstryknięcie palca Jasona o swoje czoło.-Hej!
-Nie mogę w to uwierzyć, że się na to nabrałaś.-zachichotał, zdobywając od niej gniewne spojrzenie.
-Haha, bardzo zabawne.-przewróciła oczami na jego dziecinność.-On jest taki słodki.-pomyślała sama do siebie z cichym westchnieniem.
Gdy tylko skończył się śmiać, wziął swój napój ze słomką, chwytając ją między wargi i zaczął ją lekko ssać, powodując, że ciecz znalazła się w jego ustach i zaczął mówić.-Musimy wracać do domu.
-Tak, jestem trochę zmęczona.-Fire ziewnęła, wyciągając ręce do góry, odsłaniając swój jasnobrązowy brzuch, gdy jej koszulka się podniosła.
-Chodźmy.-Jason wstał ze swojego miejsca, przygryzając dolną wargę, gdy jego oczy pochłonęły ciało Fire.-Seksownie.-pomyślał.
Dwójka opuściła budynek, zmierzając z powrotem do domu Kate, gdy ciemne niebo coraz bardziej się przejaśniało.
-Czy mogę Cię o coś zapytać?-Fire wymamrotała, gdy szli ramię w ramię. Jason skinął głową, zanim zaczęła mówić po raz kolejny.-Odkąd Brad zabił Twoją dziewczynę, czułeś coś do kogoś innego?
Jason zacisnął szczękę na myśl o tym temacie.-To nie Twoja sprawa.-mruknął.
-Jestem po prostu ciekawa.-Fire podniosła ręce, wzruszając ramionami.
Nastała cisza, a w powietrzu było czuć lekkie napięcie. Chwilę później cisza została przerwana.-Jase, kim my jesteśmy?-Fire zapytała.
-Um, ludźmi?-Jason uniósł brew.
-Nie, to znaczy tak jak... Jesteśmy przyjaciółmi albo?-Fire żuła swoją dolną wargę.
-Kim chcesz być?-Jason wsunął ręce do kieszeni.
-Twoja.-słowo przebiegło przez umysł Fire.-Nie wiem. Ja...-urwała zamyślona, gdy poczuła zimne krople spadające z nieba, na swojej skórze.
-Cholera.-Jason zaklął pod nosem, kiedy deszcz uderzył w jego skórę. Złapał ręką Fire, ciągnąc ją w różnych kierunkach, gdy pobiegli z powrotem do domu.
-Hej, czyj to samochód?-Fire wskazała na nieznany samochód przed domem, gdy podeszli bliżej.
Jason zmrużył oczy, po czym rozszerzył je, gdy rozpoznał pojazd. Klął pod nosem, rzucając się do domu, aby znaleźć znajomego mężczyznę, który trzyma przedmiot przy twarzy jego matki.
-Hej! Puść ją, Johnson!-Jason krzyknął, wskazując na mężczyznę.
Z uśmieszkiem, puścił Kate, gdy Jason rzucił się do przodu, aby złapać bezwładną postać, zanim upadłaby na podłogę. Delikatnie położył ją i skoczył do przodu, aby zadać kilka ciosów Johnsonowi.
-Ty skurwielu! Nigdy kurwa nie dotykaj mojej mamy!-warknął z wściekłością, zaciskając razem zęby.
Jego umysł był zaślepiony. Gniew go pochłonął, gdy uderzał w mężczyznę w niekontrolowany sposób z całej siły. Furia panowała w jego żyłach, a jego miodowe oczy płonęły.
-Jason, przestań!-miękki głos zawołał, wyrywając go z jego stanu dzikości.
Jason posłał śmiertelne spojrzenie poobijanemu mężczyźnie.-Wypierdalaj stąd i nigdy kurwa nie wracaj!
Bojąc się gniewu Jasona, Johnson pokuśtykał do swojego samochodu i odjechał.
-Wszystko w porządku?-Fire rzuciła się do Jasona, przykrywając jego świeżo posiniaczoną twarz swoimi dłońmi.-Wystraszyłeś mnie.
-Czuję się dobrze.-splunął z krwią, odwracając twarz, aby zdjąć jej ręce z twarzy.
-Hej, uspokój się.-chwyciła jego pięści, pocierając je uspokajająco.
Jego mięśnie rozluźniły się pod wpływem jej dotyku, ale napięły się ponownie, widząc swoją matkę nieprzytomną na ziemi. Podbiegł do niej, ciągnąc Fire za sobą. Przykucnął, zabierając jej małe ciało w swoje ramiona.
-Jeśli zapyta, co się stało, nic jej nie mów. Powiedzmy jej, że po prostu jej się to śniło.-Jason mówił, prowadząc Kate do jej sypialni, kładąc jej ciało na łóżko.
-Jase, ona dowie się prędzej czy później. Ona musi wiedzieć.-Fire szepnęła, gdy Jason wyciągnął arkusze nad ciałem swojej matki.-Nie można tego przed nią ukryć na zawsze.
-Nie chcę, żeby wiedziała, że jej syn jest... potworem, okej?-przeszedł obok niej, idąc do łazienki.
-Nie jesteś potworem.-chwyciła jego ramię.
-Spójrz na moje ręce, Fi. Jestem potworem. Wszystko co robię to ranienie innych.-wyciągnął rękę z jej uścisku.-Ja zabijam ludzi. Jestem mordercą. Żadna kobieta nie chce mieć mordercę jako swojego syna.
-Chroniłeś ją.-Fire pokręciła głową.-Jesteś jej synem, Jason, kocha Cię bez względu na wszystko.
Jego szczęka była napięta, gdy zmył krew z rąk.-Byłem nieobecny. Straciłem nad sobą kurwa kontrolę.
-Jestem całkowicie pewna, że skończył byś z tym co robiłeś, jeśli ktoś by zadawał ból Twojej mamie.-Fire odpowiedziała, opierając się o framugę drzwi, a jej ubrania były nasączone od deszczu.-Odpręż się, Jase.
-Nie każ mi się kurwa odprężać!-mruknął, uderzając pięścią w ścianę, gdy jego oczy spotkały jej w odbiciu lustra.
-Po prostu staram się dbać o Ciebie.-Fire zmarszczyła brwi.
-Kurwa, nie musisz o mnie dbać, do cholery!-wyszedł obok niej i znalazł się w ich wspólnym pokoju.
-Dlaczego zachowujesz się jak by to było cholernie złe, że ktoś o Ciebie dba?-podążyła za nim, gula utworzyła się w jej gardle.
-Dlaczego kurwa się o mnie tak troszczysz, skoro wiesz, że po prostu Cię odepchnę?-syknął, podchodząc do niej, górując nad nią.
Zatrzymała się na chwilę, przełykając gulę śliny w gardle i zaczęła mówić.-Ponieważ jesteś wszystkim, co mam.-łzy piekły jej gałki oczne, zgromadzone kącikach.-Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, gdy byliśmy dziećmi, byliśmy tak cholernie blisko. Liczyliśmy tylko na siebie. Dbaliśmy o siebie. Nie chcę tego stracić. Jestem pewna, że mój czas na troszczenie się o Ciebie nie jest zmarnowany. Jesteś w trakcie odpychania mnie, przez bycie tak cholernie zamknięty. Nic mi nie mówisz. Zachowujesz się, jakbym była tylko jakimś kolejnym nieznajomym. Mój umysł mówi mi, że muszę o Ciebie dbać. Jesteś wszystkim, co mi zostało.
Sztylety cięły serce Jasona, gdy patrzył jak łzy spływały po jej policzkach. Odwróciła się, aby odejść, ale zatrzymała się gdy Jason złapał jej nadgarstek.
-Nie sądzisz, że zależy mi na Tobie?-wychrypiał-Zależy mi na Tobie tak cholernie bardzo i nie masz pojęcia, że to mnie teraz zabija, gdy patrze jak płaczesz przeze mnie. Nie chcę na Ciebie naciskać, ale nie mogę, kurwa, pomóc. Z życia wiem, że nie mogę ufać nikomu i to mnie kurwa wkurza, że otwieram się przed Tobą, ale nie chcę ufać ludziom. Nie chcę na to pozwolić. Ostatni raz gdy to zrobiłem, o mało co nie zostałem zabity. Nie chcę, żeby stała Ci się krzywda, nie chcę takiego cholernego życia, w którym budzimy się codziennie, bojąc się, że to będzie nasz ostatni dzień, bo te szalone skurwysynie chcą nas zabić. Ale potrzebuję Cię, okej? Cholernie Cię potrzebuję. Zatrzymujesz mnie przy zdrowych zmysłach, tak samo jak doprowadzasz mnie do szaleństwa.
-Możesz mi zaufać, otworzyć się przede mną. I nie zamierzam Cię zranić. Nie jestem jedną z nich. Jestem tu dla Ciebie, wiesz o ty. Jesteś moim najlepszym przyjacielem.-Fire mruknęła, ocierając rękoma łzy z jej policzków.
Ich pełne bólu oczy, spotkały się. Bez słowa, Fire została przyciągnięta do nagiego torsu, a jego umięśnione ramiona mocno oplotły jej drobne ciało, szepcząc ciche przeprosiny. Jej głowa spoczywała na ramieniu Jasona, a ręce oparła na jego umięśnionych plecach. Komfortowa cisza zapadła między nimi, gdy stali przytuleni do siebie. Chwilę później Jason przeniósł swoje ręce do jej nagich ud, podnosząc jej ciało w ramiona, podchodząc do łóżka. Położył się wraz z Fire, pozostawiając ramiona ciasno wokół jej ciała. Jego wargi lekko naciskały na jej czoło, przeczesując palcami jej włosy.
_____________________________________________________
Fire POV
Mały uśmiech wtargnął na moje usta, gdy wlewałam mleko do mojej miski z płatkami zbożowymi. Jason jeszcze spał, był zmęczony tym, co się wydarzyło ostatniej nocy. Wzięłam pełna miskę i usiadłam przy stole. Pomyślałam o tym, co mówił zeszłej nocy. Nigdy nie widziałam go takiego.
Pukanie wyrwało mnie z moich myśli. Westchnęłam, wstając z krzesła, poprawiając Jasona koszule na sobie.
-Już idę, spokojnie!-zawołałam, gdy głośne puknie nie ustawało.
Przebiegając ręką po moich wilgotnych włosach, popędziłam do drzwi. Otwierając drzwi, zobaczyłam dziewczynę z kręconymi blond włosami i jaskrawoniebieskimi oczami.
-Um, hej.-powiedziałam niezręcznie.
-Hej-uśmiechnęła się-Jest tutaj Jason?
-Uhh...Przepraszam, kim jesteś?-spytałam, marszcząc brwi.
-Jestem Casey, dziewczyna Jasona.-odpowiedziała.
Dziewczyna?!
________________________________________________________
Rozdział pełen emocji cdfvgbhnj. Jasonowi w końcu udało się otworzyć przed Fire. Jak chce to potrafi być słodki awww
Jak myślicie co to za dziewczyna? Czy jest na prawdę dziewczyną Jasona? Piszcie w komentarzach! :)
FOLLOW PLAYERÓW: @HughesFirePL @JasonMcCann_PL
Założyłam aska, żebyście tam mogli o wszystko pytać: ASK
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach to piszcie na tt lub na asku.
PYTANIA TUTAJ - http://ask.fm/teoitlumaczenie
Zapraszam do czytania również tego opowiadania: runaway-bieberff.blogspot.com/ . Co prawda dopiero prolog, ale zapowiada się bardzo ciekawie.
Do następnego, xoxo
18 komentarzy:
świetny!*_* czekam na następny :D
Świetny rozdział jak zwykle :) czekam na nn :3
awww boski rozdział <3 faktycznie jest mega dużo emocji <3 a ta końcówka...nie, to napewno nie może być jego dziewczyna..mam przynajmniej taką nadzieję ... ;)
Genialny <3
Kocham kocham <3 i wątpię że to jego dziewczyna... Ten rozdział był taki sweet *-* <3
Czyżby to nie ta dziewczyna co Jason się z nią przespał w 21rozdziale...? Rozdział cudowny, nareszcie Jas się otworzyl. Uwielbiam to opowiadanie♥
Cudowny rozdział! :)
Casey musiała wszystko popsuć... i wydaje mi się, że sobie to wymyśliła, że jest dziewczyną Jasona
Dziewczyna :oo
czekam nn <3
Co? Dziewczyna ?
Jason i Fire są tacy arthjjttmm *.*
o kurwa DZIEWCZYNA :) hahaha *___*
Co? Nie. To na pewno jest jakaś pomyłka. Ta laska jest podstawiona na bank. Świetnie tłumaczysz kochana :*. Czekam na następny.
Ohohoho .... Robi się ciekawie :D
cudowny rozdział :)
UUU. Robi się ciekawie. Czekam na następny!
cudowny! czekam nn
aaaaaaaaa ! Moje serce ! <3 ale czekaj.. Przecież dziewczyna Jase'a nie żyje... Tak ? Moment... Może ona pracuje dla Victora ?!! :x robię tutaj drama xdd ale Fire musi być z Jasonem- koniec kropka !! - @BVictoriaHh
Prześlij komentarz