13 października, 2013

Twenty Five - drugs

- Fi?
Fire odwróciła się w kierunku chrapliwego głosu, ujęła ręką głowę Jasona, palce wplątała w jego potargane włosy.
- kac? - zapytała przybliżając się, składajac ręce.
 Jason skinął głową, marszcząc brwi w grymasie. Fire poszła do kuchni biorąc butelkę soku pomaranczowego z lodówki i wlewając ciecz do wysokiej szklanki. Położyła ją na drewnianym stole, kiedy Jason usiadł.
- ja tego nie wypiję - mruknął odpychając szkło do niej, a potem oparł bolącą głowę w swoich dłoniach.
- wypij to - Fire pchnęła szlankę z powrotem do niego - musisz.
- no, nie wiem - mruknął przesuwając szklankę dalej - to jest obrzydliwe.
- po prostu wypij, poczujesz się lepiej. - Fire przewróciła oczami, umieszczając pełną szklankę przed nim po raz kolejny.
 Jason zacisnął szczękę, kiedy sięgnął po szklankę, wstając w fotela. Podszedł do zlewu, przechylając szklankę wylewając pomarańczowy sok w przepływ.
- Hey, to jest marnowanie soku - Fire zmarszczyła brwi - Jesteś cholernie uparty.
Jason posłał jej grymas, umieszczając pustą szklankę do zlewu i wychodząc szybko z kuchni.
- czekaj - Fie wyszła za nim, chwytając go za ramię. - Mów do mnie. Gdzie byłeś w nocy?
- nie twój pieprzony interes - warknął, wyrwał ręke z jej uścisku i  udał się na kanape w salonie.
- To mój interes, bo wróciłeś pijany do domu i zacząłeś..uwadać pierdolonego idiotę. - Fire opadła na kanapę, założonymi rękami z surowym spojrzeniem.
- co masz na myśli, że zachowałem się jak pieprzony idiota? - Jason zapytał.
- ty..uh - głos Fire zniżył się do szeptu, był prawie nie słyszalny. - Próbowałeś... uh...uprawiać ze mną seks..- policzki Jasona zaczerwieniły się, jego ręka powędrowała na tył jego szyi.
- Czy byłem zbyt agresyny? Nic ci nie zrobiłem nie? To znaczy... Jestem trochę agresywny pod wpływem alkoholu.
- jakbyś nie był agresywny bez alkoholu - Fire wywróciła swoimi ciemnymi oczami z delikatnym uśmiechem - nie nie zraniłeś mnie.
- dobrze - Jason przetarł szyję swoją ciepłą szorstką dłonią.
- Więc, gdzie byłeś? - Fire zapytała ponownie.
- Wiesz, jesteś naprawdę wścibska - Jason przeczesał palcami swoje potargane brązowe włosy - Gdzie jest Caleb?
- Nadal jest z Christiną. Teraz odpowiedź mi na to cholerne pytanie. Byłeś w klubie? Na imprezie? Z Casey? - Fire nadal pytała
- nic nie musisz wiedzieć - Jason przejechał językiem po swoich wargach.
- nadal mi nie ufasz? - Fire ściągnęła brwi razem, podnosząc się niewinnie
- Nie, są tylko rzeczy, których nie musisz lub nie powinnaś wiedzieć - Jason wsunął ręce do kieszeni swoich dresów.
- dlaczego jednak? - Fire wstała w fotela z złożonymi ramionami. - Gdy Jason miał odpowiedzieć, Kate weszła do pokoju
- Dzień Dobry - przywitała z usmiechem
- dzień dobry - opowiedziała Fire a Jason tylko kiwnął głową
- co powiesz o naleśnikach na śniadanie - Kate zasugerowała wchodząc do kuchni.
Fire skinęła ochoczo głową - tak, proszę.
 Jason lekko się zaśmiał, patrząc jak rzuciła się do kuchni aby pomóc. Usiadł przy stole, obserwując jak przygotowywały śniadania. Wkrótce potem jak skończyły, siedzieli i jedli z Jasonem.
- Jason - Kate zaczęła, Fire stała z krzesła aby wysnieść swój talerz dok kuchni.. - robiłam porządku w domu, tamtej nocy gdy Bella spadła i kiedy chowałam niektóre ubrania z powrotem do szafy, z kieszeni wypadł worek.
 Jason zmarszczył brwi w pytaniu.
- Narkotyki Jason. Znalazłam ich niewiele - Kate chciała kontynować, przerwał im dźwięk szkła, które upadło na ziemie, dzieląc je na kawałki.
- narkotyki? - Fire szepneła cicho, zanim odwróciła się do stołu. - Byłeś brać narkotyki?
 Szczęka Jasona napięła się jak spojrzał między nich, jego spojrzeniem kroiło, Jason wstał od stołu i szybko udał się do sypialni.
 Fire szybko poszła za nim - Narkotyki, Jason? Naprawdę?
- odpieprz się. - splunał, popychając drzwi, aby je zamknąć.
 Fire popchnęłan z równą siłą i prześlizgneła się przez szczelinę do pokoju.- Nie, mów do mnie.
 Jason wywrócił oczami, kiedy ona wałęsała się, siedząc na brzegu łóżka.- to tylko trawa i kokaina, nic wielkiego.
- trawa? kokaina? Nic wielkiego? To cię niczy Jason! Mam na myślo narkotyki, papierosy, alkohol. Zabijasz siebie! - Fire zmaeszczyła brwi, potrząsając głową.
- Jakbym nie był już wystarczająco martwy - Jason zadrwił.
- Dlaczego robisz takie rzeczy, Jace?! - Fire pytała
- W pokju nastała cisza, zanim Jason przemówił - Przez Ciebie., do cholery!
- co to ma ze mną wspolnego?! -  Fire wypaliła, niewielkie poczucie winy przeszło przez nią.
- Ty jesteś powodem, dlaczego robię takie rzeczy! Doprowadzasz mnie do szaleństwa.- Jason warknał, rzucajac gniewnie rękami.
 Fire rozchyliła usta w zaskoczeniu, chciała coś odpowiedzieć, ale wychodziły tylko ciche wyrażenia, zamknęła usta czując ból w jej sercu, coś zacisnęło jej w gardle. "to moja wina?" takie myśli przechodziły przez jej umysł, poczucie winy wypełniło jej istotę.
-P-przepraszam.- wyszeptała prawie bezgłośnie, a łzy tworzyły się na jej dolnych powiekach - Nie chcę być tak irytująca, ja tylko staram się o Ciebie dbać. Pewnie mnie nienawidzisz. Ja nie sądzie, żeby to było powodem do brania narkotyków i tego wszystkie.Przepraszam, nie miałam pojęcia, że takie złe.- urwała przełknęła grubą gulę która utowrzyła się w jej  gardle, przed poodejściem do Jasona, kóry przewrócił oczami.. - Może powinnam po prostu cię zostawić, jestem powodem zbyt wielu problemów.- Fire płonęła póki nie przerwały jej pulchne usta uderzające w jej z intensywną pasją. Para dużych, szorstkich dłoni ujęła jej policzki, a jej ciało zesztywniało.  Dreszcze łaskotały jej skórę, przeczesując po plecach jak grube pióro, łaskotanie przechodziło w dół jej kręgosłupa.To znane mrowienie uderzyło w jej ciało, a motyle w brzuchu odbierały powietrze z płuc.. Odsunęli się od siebie, ich uste były rozchylone. Fire wypuściła drżący oddech. Przesuwając językiem po różowych ustach. Jason pochylił się do przodu i oparł czoło o jej.
- zamknij się. - szepnął, odgarniając z jej twarzy kilka bezpańskich łez, które spływały po jej policzkach.- Nigdy bym cię nienawidził. To nie twoja wina. - objał jej ciało swoimi ramionami, ciągnąc do swojej piersi, wymamrotał ciche przeprosiny w jej włosy.
- Jase, musisz przestań. Wiesz, jak złe narkotyki i alkohol są dla organizmu. - Fire podniosła głowę z jego nagiej piersi. - Biorąc je razem jest jeszcze gorzej. Nie chcę by coś ci się stało.
 Jason zacisnął usta, jego dołeczki ujawiniły się. - Spróbuję.
- Obiecujesz? - Fire zapytała cicho, spotykając jego wzrok, szukała w jego oczach szczerości, znajome motyle.
 Jason skinał głową, uwalnijąc ją ze swoich ramion i chowając ręce do kieszeni swoich miękkich spodni.
- chcę abyś pozbył się wszystkich narkotyków. - Fire założyła ręce surowo
 Jason zacisnął zęby i szczęke - W porządku.
 On pogrzebał w szafie w pokoju, zabierając kilka małych torebek, które zostały schowane w kieszeniach. Skinął głową w stronę łazienki, zugnalizując tym bu Fire poszła za nim, gdy otworzył jędną z toreb.
 Przechylił ciemne ziemniste zawartości do zlewu, wysypał wszystko do otworu, wszystko spłynęło, nic nie pozostawiając. Jason opróżnił kolejny worek, a następnie wyprowadził Fire z domu, rzucając pozostałe torby na ziemi. Siegnął do kieszeni, wyciągając zapalniczkę, kucając podpalił substację która stanęła w płomiach
- Wiesz, skoro jesteś na fali, może mogłbyś pozbyć się tych papierosów? - Fire sięgnęła do tylniej kieszeni, gdzie była mała paczka, ale Jason szybko odszedł.
- nie, nie na papierosy. - potrząsnął głową, chwytajac małą paczkę.
- obiecałeś - Fire zmarszczyła brwi.
- Narkotyki i alkohol, a nie papierosy. - wziął jeden z miekkich patyczków i go zapalił. Fire przewróciła swoimi ciemnymi oczami, kiedy umieścił zapalonego papierosa w ustach, chowając paczkę do kieszeni. Dwoje patrzeli, jak płomień na ziemi przed nimi powoli zaczął ustępować, białe narkotyki się spaliły.

Fire

 - Ubieraj sie - znajomy głos dostał sie do pokoju.
- dlaczego? - zeskoczyłam z kanapy kiedy Jason wszedł.
- zabieram cię - przeczesał palcami swoje włosy.
- gdzie? - zapytałam.
- po prostu się ubierz. - mruknął, przewracając oczyma.
- kay - mruknnęłam kierując się do pokoju, chwytając koszulę i dżinsy
Ubrałam się w strój a potem stanęłam przed najbliższym lustrem. Wsunęłam palce w moje włosy, dokladnie nie wiedząc co dokładnie z nimi zrobić.
- skończyłaś już? - zapytał Jason wchodząc do pokoju.
- prawie. - mruknałęłam, pociągając szczotką przez moje ciemne loki.
 Oparł się o framugę drzwi, przyglądając mi się uważnie. Czułam jego palące bursztynowe oczy na mojej skórze, mój żołądek łącznie z motylami, pojawili się w moich brzuchu, mój oddech był coraz bardziej nierówny.
- przestań syknęłam., moje policzki zaczerwieniły się.
- przestań co?! - Chrapliwy głos Jasona, dotarł do moich uszu.
- nie patrz tak na mnie. - powiedziałam obojętnie, a moje policzki ponownie zaczerwiniły się nerwowo.
- dlaczego? - stanął za mną, jak mówił. Czy ja cię - pochylił się do przodu, jego szorstkie palce, jeździły po mojej szyi. - denerwuję. - wyszeptał swoim goracym głosem do mojego ucha.
 Oddech utknął mi w gadle, gęsia skórka pojawiła się na mojej skórze. Cofnęłam moje kolano uderzając go w żebra jak zachichotał.
- nie rób tego, to jest straszne. - odwróciłam się, popychając go z powrotem.
- Ale ci się podoba. - mrugnął, robiąc krok do przodu z tym chytrym uśmieszkiem na ustach.
- nie - powiedziałam krzyżując ręce
- oczywiście - zaśpiewał, przenosząc swoje ręce na moje biodra, westchnienie wypłynęło z moich ust. Poczułam goracy przypyw krwi przez moją twarz, całą moja twarz prawdopodobnie była jasonoczerwona, z resztą jak zawsze gdy koło mnie był. Zapach, którym pachniała jego skóra i ubrania otoczył mnie, udając się do mojego nosa. Mój język przejechał po moich suchych ustach. Zebrałam w sobie siły by znów go odepchnąć.
 Jason zaśmiał się ponownie, wsunął ręce do kieszeni. Wyszedł z pokoju w pośmiechu, mówiąc do mnie zanim wyszedł. - Pospiesz się, albo sam pojadę bez Ciebie.

**********************
- poczekaj tutaj. - mruknął kiedy zatrzymał się w pobliżu małego sklepu.
 Oparłam się o bok małego budynku, a Jason wszedł. Spojrzałam w niebo, obserwując, jak chmury płyną na niebieskim niebie. Zatraciłam się w swoich myślach, promienie słońca świeciły na mnie. Mój wzrok powędrował po okolicy, obserwując jazdy samochodów.  Dziwne uczucie paranoi napełniło mnie, kiedy poczułam płonące spojrzenia na mojej skórze. Przesunęłam się w moim miejscu, czując się nagle nieswojo. Szukałam oczyma, czegoś co by przykuło moją uwagę, czułam dziwne łączenie moich wnęczności, nagle znalazłam dwóch mężczyzn około trzydziestego roku życia, patrzących na mnie zachłannie.
 Mój umysł kazał mi uciekać i pobiec do Jasona i wszystko mu powiedzieć, ale moje stopy były jakby przyklejone do betonu pode mną. Oderwałam oczy od hotelu, mając nadzieje, że po prostu zniknęli, dopkóki nie zobaczyłam dwóch postaci. Westchnienie uciekło z moich ust, gdy wysoki cień pojawił się nade mną.Spojrzałam w górę by ujrzeć Jasona, jego ciepłe palce trzymały moją brodę, kciukiem śledził zarys mojej dolnej wargi, lewym przedramieniem podpierał się o ścianę, kiedy pochylił się nade mną. Jego oczy lekko pociemniały, odwaracając się do dwóch mężczyzn strzelając w nich sztyletami, jego szczeka była mocno zaciśnięta. Mężczyżni zmarszczyli brwi, zanim odwrócili się, mrucząc coś cicho. Kiedy szli dalej. Patrzalam, jak znikali mi z oczu. Nagle poczułam uderzenie w tył głowy.
- hey.- zwróciłam się do Jasona, który tylko pokręcił głową
- nie stój tam jak pieprzona idiotka.- mruknął. - Nie zawsze będę tu żeby cię ratować w ten sposób. Kto wie co mogli by Ci zrobić.
- p-przepraszam -
- Ale zgaduję, że możesz wyglądać na tak głupią jak chcesz, tak długo jak z tobą .-włożył papierosa pomiędzy wargi, naciskając na zapalniczkę, gdy wydostał się z niej ogień.
-Dobrze.-wymamrotała, gdy on zapalił papierosa.
-Nie chciałem, niczego, że chociaż dobrze.*-wyjąkał, posłałam mu pytające spojrzenie-Chodźmy.-jego ręka spoczęła na mojej talii, gdy schował zapalniczkę do tylnej kieszeni.

*********************************************

Nuciłam cicho, gdy moje oczy jeździły w dół menu. Jason siedział po drugiej stronie stolika, zwilżając usta językiem, gdy szukał czegoś w menu.
-Wiesz co chcesz zamówić?-spytał, zamykając menu.
-Tak.-umieściłam menu na stole, gdy wysoka blondynka podeszła.
-Cześć, jestem Lauren. Mogę przyjąć wasze zamówienia?-uśiechnęła się, podnosząc brwi gdy spojrzała na Jasona.-Jason McCan?
-Lauren?-spojrzał na dziewczynę z podniesionymi brwiami.
-O mój boże, nie widzieliśmy się wieki!-zawołała, zanim spojrzała na mnie.-Oh, znalazłeś sobie w końcu dziewczynę?
-Ją? Nigdy, nawet w piekle.-Jason potrząsnął głową, co spowodowało, że moje serce spadło do żołądka jak kamień.
Moje wzrok padł na stół, gdy po chwili spojrzałam na czerwony lakier na moich paznokciach. Moje gardło i klatka piersiowa zacisnęły się, gdy wciąż rozmawiali. Poczułam się jak piąte koło u wozu. Kim jest do cholery ta dziewczyna, Lauren? Ogarnęła mnie fala niepewności, gdy przyjrzałam się dziewczynie. Była wspaniała. Miała proste, złote blond włosy i błyszczące morskie oczy. Ugh.
-Czy możemy w końcu złożyć zamówienie?-przerwałam, próbując ukryć zazdrość w głosie.
-Jasne, przepraszam.-Lauren zatrzymała się.-Co chcecie zjeść?
Jason i ja przekazaliśmy jej nasze zachcianki. Lauren szybko nabazgrała coś na kartce, wyrywając ją i przekazując Jasonowi.-Musimy się spotkać.-uśmiechnęła się, przed odejściem.
Jason schował papier do kieszeni.
-Kto to był?-zapytałam, przerywając ciszę.
-Ona jest uhh... moją przyjaciółką.-Jason odpowiedział, pocierając kark.
-Dziewczyna?-uniosłam brew?
-Nie, bardziej jak... przyjaciel dla korzyści.-jego głos obnirzył się w końcowej części zdania.
-Ew.-wyszeptałam pod nosem, kręcąc głową-Jesteś obrzydliwy.
-Jaki świętoszek z Ciebie, kochanie.-zachichotał.
-Nie mów tak o mnie.-mruknęłam, kopiąc go pod stołem.
-Co? Dziecko lub świętoszek?-uśmiechnął się, chwytając moją nogę między jego.
-Żaden z nich.-przewróciłam oczami, uwalniając moją nogę.
Chwilę później, nasze posiłki zostały podane. Jedliśmy w ciszy, gdy niezręczne powietrze panowało między nami. W połowie posiłku, straciłam apetyt widząc Lauren ponownie. Ona była taka ładna w przeciwieństwie do mnie. Niepewność i zazdrość opanowały moje ciało i umysł. Czułam się gorsza.

Jason POV

Wpadłem do samochodu mojej mamy, wkładając kluczyki do stacyjki, po czym uruchomiłem silnik. Wyciągnąłem kartkę, którą dała mi Lauren, czytając adres. Fire spała, nie chciałem żeby wiedziała gdzie jadę. Wyjechałem z podjazdu na drogę, jadąc do budynku, gdzie miałem spotakć Lauren.

Minęło kilka lat od czasu, kiedy widziałem ją ostatni raz. Była częścią załogi, ale udało jej się uciec od cierpienia, gdy Victor nadużywał jej, gdy popełnił jakiś błąd. Zawsze byliśmy blisko. Pomogła mi przejeść przez śmierć mojej dziewczyny, nie to, że bardzo cierpiałem, bo na to zasługiwała. Lauren dołączyła do załogi Victora, długo przede mną i Alexem.

Znak, który zobaczyłem wyrwał mnie z rozmyślań. Osiągnąłem swój cel. Zatrzymałem się w pobliżu i wysiadłem z auta. Miejsce wyglądało jak klub. Wrzuciłem kluczyki do kieszeni, wchodząc do budynku. Rozejrzałem się, widząc scenę i dużo miejsc wraz z barem. Zmarszczyłem brwi, gdy popatrzyłem na znajomą postać, która tańczyła zmysłowo. Scena została otoczona przez wielu napalonych mężczyzn. Zajęło mi chwilę, żeby zorientować się gdzie jestem. To nie był zwykły klub. To był klub ze striptizem. 
_______________________________________________________

Rozdział tłumaczyła @luuuvvvvmyjuju ja tylko końcówkę.
Więc.... Jak wrażenia? Jak myślicie co Jason zrobi z Laruen w klubie?

Rozdział nie był sprawdzany, więc za jakiekolwiek błędy przepraszam.

PYTANIA tutaj: http://ask.fm/teoitlumaczenie
Jeśli chcesz być informowany to pisz na tt lub na asku.
Jeśli czytasz, to skomentuj :)





 

14 komentarzy:

Anterothy pisze...

Jason! Ty idioto! zamiast zabrać się za Fire to ty pieprzysz się po kątach z jakimiś idiotkami! Cudowny rozdział ;) Dzięki, że tłumaczysz :* Do następnego :)

@ania95_official
http://lovehatefriendshipfame.blogspot.com/
xx

Unknown pisze...

Ale on jest MEGA glupi -.- !!Rozdzial super :**

Polinka Queen pisze...

Czemu oni w końcu nie mg być razem ? ;c

Anonimowy pisze...

Ile czasu to zajmie zanim w koncu ze soba bd ? Wkurza mnie to troszke.. Anyway rozdzial swietny. Cudownie tlumaczysz !

Anonimowy pisze...

Jason jest jakiś chory psychicznie, zamiast być z Fire to spotyka się z dziwkami...

Unknown pisze...

Genialne ! KOcham too <3

julia pisze...

Genialny :)

Anonimowy pisze...

Uwielbiam <3

Anonimowy pisze...

Cudowny rozdział !
Jezu Jason , weź zostaw w końcu wszystkie dziewczyny i zajmij się Fire ..
Nie mogę się doczekać kolejnego . xx

Anonimowy pisze...

Genialny, świetny,niesamowity jak zawsze. Juz nie moge doczekac sie nn :) kocham tooooo :*

Anonimowy pisze...

Świetny :3

paulinka pisze...

Super rozdział i nowy wygląd...
Jason przyznał się że Fire doprowadza go do szaleństwa...huraaa !!!
Czekam na następny...!
the-other-side-jb.blogspot.com

Anonimowy pisze...

Niech oni w końcu bd ze sobą :))))

Anonimowy pisze...

No nie . Kiedy Jason wkońcu oprzytomnieje