06 lipca, 2013

Sixteen: Flashback.

Światło słoneczne wpadało do pokoju przez kremowe zasłony, padając na dwójkę osób leżących na łóżku. Fire powoli obudziła się, dostosowując wzrok do otoczenia. Jej policzki zrobiły się lekko czerwone, zauważając jej pozycję. Podniosła wzrok  by zobaczyć śpiącego spokojnie Jasona, który miał owinięte ramiona wokół niej.

Jej klatka piersiowa ścisnęła się, nieprzyjemne uczucie wypełniło ją od środka. Jej głowa leżała na jego nagiej klatce piersiowej, czując jego ciepło, a  nogi mieli splątane razem. Wydala drżący oddech, muskając palcami jego skórę. Potarła bliznę nad biodrem kciukiem, kwestionując przyczynę. Oblizała usta, wydostając się z uścisku Jasona, przeczesując dłonią jego karmelowe włosy.

Mały uśmiech pojawił się na jej twarzy, jadąc palcem przez nos do jego pulchnych warg, podziwiając jaki jest przystojny. Przełknęła gulę w gardle, sunąc po szyi, przez obojczyki w dół klatki piersiowej. Zaczął wiercić się w śnie, powodując, że Fire cofnęła rękę i wyczołgała się z łóżka.

Ruszyła powoli do łazienki, spoglądając po raz kolejny na Jasona, zanim weszła do środka. Zdjęła ubrania, wchodząc pod prysznic, puszczając wodę. Gorąca woda otuliła jej ciało, mocząc jej skórę i włosy. Przeczesała włosy, zamykając oczy. Myjąc się, zauważyła siniaka na jej talii. Złączyła usta w jednej linii, masując skórę. Wróciła myślami do poprzedniego dnia, kiedy czyściła ranę Jasona. Przypomniała sobie jak Jason odrzucił ramię, a jego łokieć spotkał się z jej talią, prawie odrzucając ją.

Zignorowała ból i kontynuowała czyszczenie rany. Poczuła dziwne uczcie w sercu, wędrujące w dół brzucha. Przejechała ręką po ramieniu, gdzie widniało kilka siniaków. Skrzywdził ją dwa razy. Jej żołądek się skręcił, a łzy zaczęły spływać po policzkach.

-Czy on się na prawdę przejmuje?-zapytała siebie cicho.-  To jest warte bym się nim opiekowała, a on mnie krzywdził?

Wypuściła sfrustrowane westchnienie, oparła czoło o szkło prysznica. Pytając się w myślach.- Czy to się opłaca?


••••••••••••••••••••••••••••••••••••••


Fire powoli wyszła z pokoju, pozostawiając śpiącego Jasona i Caleba. Weszła do głównego budynku, mały uśmiech pojawił jej się na ustach, widząc niską kobietę przy recepcji.

-Dzieńdobry.-przywitała się, wchodząc.

Kobieta zwróciła swoje niebieskie oczy ku Fire, uśmiechając się.-Dzień dobry. Dobrze spałaś?

-Tak, spałam świetnie.-wyciągnęła ramiona.-Chciałam podziękować za wszystko.

-To nie problem. Jak tam twój um przyjaciel?-kobieta zapytała cichym głosem.

-Znacznie lepiej, nie ma już gorączki ani nic. Jeszcze śpi.-wzruszyła ramionami śmiejąc się cicho.

-To dobrze, potrzebuje dużo odpoczynku.- mały uśmiech pojawił się na ustach kobiety.

Fire skinęła głową, zwróciła swoje oczy ku zdjęciu, któremu przypatrywała się kobieta.-To twoja rodzina?

Uśmiech zniknął z twarzy kobiety, biorąc do dłoni zdjęcie.- Mój mąż i dwójka synów.

-Gdzie oni są? Znaczy jesteś jedyną osobą tutaj?- zapytała wątpliwie, jej oczy rozszerzyły się, a oddech przyśpieszył, spoglądając na zdjęcie.

Mąż kobiety wyglądał jak Jason, tylko, że starszy i bardziej szczęśliwy. Kobieta stała obok niego, trzymała małe dziecko w ramionach, a mały blond chłopiec stał przy ojcu, trzymając go za rękę. Dziwne uczucie wypełniło ją, wyglądali znajomo.

-Cóż, mój mąż zmarł 18 lat temu.- łagodny głos kobiety przerwał ciszę.- A gdzie są moje dzieci, to nie wiem.

-Oh, tak mi przykro.-ściągnęła brwi razem, spoglądając przepraszająco.- Co się z nimi stało?

-Czy chcesz usłyszeć całą historię?

-Tak, jeśli nie masz nic przeciwko.


~Flashback~



-Jesteś taka piękna, Lisa.- wysoki mężczyzn a wyszeptał, i zaczął całować ją wzdłuż szyi, powodując u niej lekki chichot.

-Jesteś zbyt słodki, James.-mruknęła, przeczesując jego koloru piasku włosy.-Kate ma szczęście mając ciebie.

James podniósł głowę, łącząc brwi.- Mówiłem ci, aby nie wspominając o niej.

-Wiem, przepraszam. Tylko... martwię się. Co jeśli się dowiedzą?- westchnęła, zjeżdżając rękoma z jego karku, na pierś, ściskając materiał koszulki.

-To się nie stanie, nie martw się.- przycisnął usta do jej czoła delikatnie.- To nie tak Greg nie ma w tym udziału.

Chwilę później drzwi otworzyły się, a muskularna postać weszła do pokoju.

-Greg.- Lisa otworzyła szeroko oczy odsuwając się od  Jamesa.

Bez słowa, chwycił Jamesa za kołnierz, rzucając nim w  ścianę.

-Nie, przestań!- ścisnęła męża.

-Nie dotykaj mnie, kurwa!- odepchnął ją do siebie.

-Nie mów tak do niej!- palce Jamesa ścisnęły się w pięść.

-Trzymaj się z dala od tego, McCann.- zamachnął się w kierunku Jamesa, który zrobił unik, uderzając w brzuch Grega.

Z każdą chwilą walka stawała się co raz bardziej krwawa. Lisa opadła na podłogę, zalewając się łzami. Zacisnęła oczy tak mocno jak tylko mogła, mając nadzieję, że to tylko sen, dopóki odgłos strzału nie rozniósł się po pokoju. Jej oczy powoli się otworzyły, obawiając się tego co mogło się stać chwilę temu. Przenikliwy krzyk wydobył się z jej ust, gdy zobaczyła martwe ciało męża, tworząc kałużę krwi wokół jego ciała. James stał sztywno, z szeroko otwartymi oczami. Zabił go. Zabił człowieka, którego nazywał swoim przyjacielem. Jego spadł, opadając obok Lisy, siedzieli bezwładnie na podłodze, szlochając. Powoli wstał, odsuwając się.

-Zabiłeś go!-krzyknęła, potrząsając głową.

-P-przepraszam.-wykrztusił, wcierając krew z kącika ust.

Widok zmarłego męża, sprawiło, że jej serce rozbiło się na milion kawałeczków. Jej umysł był zaślepiony, sięgnęła ręką po pistolet, ściskąjąc go mocno. Złość, żal i smutek owładnęło jej ciało, podniosła broń na Jamesa, naciskając z całej siły na spust. James chwycił się za pierś, krew barwiła jego niebieską koszulę, upadł na podłogę. Lisa zamarła, kiedy jego ciało było już martwe, a zielone oczy stały się puste. Stanęła sparaliżowana, patrząc na dwójkę mężczyzn.

-Co ja zrobiłam?-spytała ze stoickim spokojem, a ręce zaczęły drżeć.

-Lisa?- miekki głos, rozległ się po pokoju, a jej oczy rozszerzyły się, krzyk wydobył się z jej ust, widząc martwe ciała  na podłodze.

-Przykro mi, Kat.-Lisa zdołała wyszeptała, podnosząc broń do skroni.

-Co się stało?- zakrztusiła się gorączkowo, opadając na podłogę.

Dźwięk płaczu dziecka rozniósł się po pomieszczeniu, powodując świeże łzy z oczu Lisy.

-Proszę, zajmij się moją małą dziewczynką.-wyszeptała, pozwalając opaść powiekom, zanim pociągnęła za spust.

-Nie!-Kat krzyknęła kiedy usłyszała głośny huk pistoletu.

Patrzyła jak ciało Lisy upada, a szkarłatna ciecz pokryła podłogę. Cisza wypełniła pokój, słychać było płączące dziecko. Umsył Kat na chwilę zamarł.

-Mamo, c-co się stało?-mały chłopiec, szarpał za jej koszulę.

Milczała, wpatrując się w 3 martwe ciała.

-Nie, Jay.- chłopiec rzucił się do młodszego brata, kiedy czołgał się do ojca

-Alex, kochanie, zabierz brata i wróć do samochodu.-Kat zdołała wykrztusić.

Alex skinął głową, podnosząc brata. Ich matka rzuciła się do schodów po płaczące dziecko, biorąc je w ramiona.

-Chodźmy stąd kochanie.-wyszeptała, głaszcząc jej małą główkę uspakajająco, wpatrującą się w kobietę.


~End of flashback~


-Nie miała dużo pieniędzy i nie miałam się jak zająć trójką dzieci. Zginęli by z głodu, zostalibyśmy bez domu. Ja po prostu nie mogłam tego zrobić. To była trudna decyzja, ale postanowiłam, że będzie dla nich lepiej jak ich oddam do domu dziecka.-Kat otarła łzy, które spływały po jej policzkach.

Fire stała z otwartymi ustami, ciepłe, słone łzy płynęły jej z oczu, słuchając jej uważnie. To była ona. To musiała być ona.

- Ja nie mogłam tam zostać, musiałam się wynieść, więc przyszłam tutaj i podjęłam pracę, zostałam właścicielem motelu. Niewielu ludzi przychodzi tu.- kobieta westchnęła, przeczesując włosy.

-M-mogę o coś zapytać?-wyjąkała, oblizując usta.

-Oczywiście.

-Jesteś Katherina McCanm, prawda?-Fire spytała cicho, kiwając głową.- Jak to dziecko miało na imię?

-Sapphire.

-Hughes?

-Tak.

-O mój Boże- jej oddech stał się nierówny, łzy pojawiły się w jej oczach, a dłoń przyłożyła do ust.-Nie mogę uwierzyć, że to ty.

Fala realizacji wypełniła kobietę, kiedy Fire mówiła.

-Jestem Sapphire. Ten facet ze mną, to twój syn, Jason.



~*~
To się narobiło nie? Kto się domyślił, że ta kobieta to matka Jasona? Co nie co dowiedzieliśmy się o ich przeszłości.

Już mówię dlaczego tak długo nic nie dodawałam. Całymi dniami mnie nie ma w domu i kiedy jestem na laptopie to tylko chwilę.


pytania?ask.fm/mondza

13 komentarzy:

Anonimowy pisze...

uwielbiam to *.*

Unknown pisze...

Kocham! Czekam na nowy!

Anonimowy pisze...

Wiedzialam ;D jestem z sb dumna. Swietny rizdzial <3

Anonimowy pisze...

o wow tego się nie spodziewałam... czekam na następny rozdział :* (S.S)

Anonimowy pisze...

Wow . nie spodziewałam się tego :o

Anonimowy pisze...

FUCK
FUCK
FUCK
FUCK
się porobiło.;o
Czekam na kolejny.:D
@OMB_OMJ

paulina pisze...

omfg, nie spodziewałam się tego ;o

Anonimowy pisze...

Och ..cudowny rozdział *-* dziękuję, że to tłumaczysz ;3
poza tym zapraszam na bloga ;)
swagonyou69.blog.pl

Anonimowy pisze...

O fuck ; O

Unknown pisze...

Joj. Jestem w takim szoku ze poprostu masakra *,* rozdzial tak henialny ze szkoda gadac <3 dawaj szybko nastepny :*

Anonimowy pisze...

Czekam nn <3

julia pisze...

Wow

Anonimowy pisze...

Wow, nie spodziewałam się.. to jest.. wow, brak słów.