08 czerwca, 2013

Twelve: Revenge.

-Stokes.- w niskim głosie Jasona było słychać rozbawienie, wchodząc przez dużą chmurę dymu.
Mężczyzna spojrzał na niego, jego towarzysz położył delikatnie bezwładne ciało na zimnym podłożu magazynu, zanim stanął.
-Powinienem wiedzieć, Jason.- Stokes warknął, wyciągając pistolet kiedy Jason się zbliżył,  na jego twarzy widniał zarozumiały uśmieszek.
-Myślę, że to najwyższy czas by się rozliczyć, Stokes.-Jason oblizał wargi, żądał zemsty.- Zabiłeś mojego brata, a teraz cię zabiję.- rzucił się do przodu, zamachnął się ręką i uderzył pięścią Stokesa.
-Mały gówniarz.- warknął sięgając za broń, która mu spadła.
Jason szybko ją kopnął, Stokes dostał jeszcze kilka razy, aż krew zaczęła lecieć z jego nosa. Złość gotowała się w Stokesie, ułożył dłonie w pięści, chciał uderzyć Jasona, ale ten zdążył zrobić unik, za drugim razem udało mu się trafić, na co Jason jęknął. Uniósł swoje kolano, uderzając Stokesa w podbródek, uniósł twarz, tak by mógł go dalej uderzać Stokes, rzucając go na ziemię.  Pociągnął rękę w dół by odeberać mu broń, strzelając do niego wiele razy.Kręcił się by ominąć pociski, jęcząc z bólu, które uderzały w jego bok.  Jason otarł małą strużkę krwi z ust, wypluwając krew z ust, zanim ukląkł przy Stokesie, złapał go za kołnierz munduru.
-Zanim Cię zabiję, powiem coś co powinieneś wiedzieć.-szepnął ponuro.- Mam Sapphire.
Oczy Stokes powiększyły się, wyrwał się Jasonowi, łapiąc mocno za koszulkę Jasona.- Gdzie ona jest?
Zaśmiał się, zaciskając palce na pistolecie. -Gdzieś, gdzie nigdy jej nie znajdziesz.  Teraz, powiedz hej Huxbyowi i jego siostrze ode mnie w piekle.
Jego oczy stały się jeszcze większe, gdy fala realizacji wypełniła go.-Zabiłeś ją.- wykrztusił.
-Jesteś serio głupi, Nick.- potrząsnął głową, uśmieszek zastygł na jego ustach, pociągając powoli za spust, głośny huk odbił się echem po magazynie.
-Syn... dziwki.- Stokes jęknął cicho, kiedy jego ciało upadło bezwładnie i bez życia. Jego ucisk rozluźnił się na koszuli Jasona, upadł na kałużę krwi, która z każdą chwilą stawała się co raz większa.
Jason zaszydził.-Za łatwe.- warknął, wstając z pozycji klęczącej.
-Koleś, tęskniłem za tym.-Caleb wykrzyknął, uderzając pięścią w dłoń.
Jason podszedł do samochodu, otwierając drży by zobaczyć co u nieprzytomnej Fire leżącej na tylnych siedzeniach. Jej włosy leżały na jej twarzy i szyi, jej pulchne wiśniowe usta były rozchylone, a jej klatka powoli się unosiła i opadała. Zimny kciuk pogłaskał ją delikatnie po policzku, Jason przełknął ślinę, przeszukując wzrokiem zniszczony budynek, sprawdzając czy nie ma nikogo więcej.
-Czy to jest?- zwoła do Caleba, poprawiając pozycję Fire, zamykając drzwi.
-Tak sądzę.-Caleb przeczesał włosy placami, ciągnąc za końce, skanując otoczenie.-Czekaj...-urwał kiedy dostrzegł biegnącą postać do pojazdu, na zewnątrz budynku.
-Cholera.-warknął pod nosem, biegnąc na zewnątrz by zobaczyć odjeżdżający radiowóz.- Ta suka uciekła.- wystrzelił kilka kul w pojazd, ale bez skutecznie.
-Musimy się wynosić, teraz!- wskoczył do starego pojazdu za kierownicą, Jason usiadł na miejscu pasażera.
Caleb wyjechał na drogę, jadąc szybko w stronę domu.- Pojedziemy do mnie i weźmiemy mój wóz.
Droga nie zajęła im długiego czasu. Jason wziął w ramiona Fire niosąc ją do domu i kładąc na kanapie. Caleb przeniósł rzeczy do swojego czarnego eleganckiego samochodu, przygotowując się w głowie drogę z Nevady do Kalifornii.
-Um.. Co wy robicie?- zmęczony głos kobiecy odezwał się zza drzwi.
-Patrzcie, kto się obudził.- Caleb uśmiechnął się, wrzucając torbę do swojego samochodu.
-Co... się stało?-przyłożyła rękę do głowy, próbując sobie przypomnieć co się działo.
-Zemdlałaś.-Jason mruknął, wymijając ją.
-Co?-zmarszczyła brwi, patrząc jak wrzucają kolejną torbę.-Czekaj-Ty znokautowałeś mnie. Przyłożyłeś coś do mojej twarzy i wdychałam coś.
-O czym ty mówisz?-prychnął, kręcąc głową i unosząc brew.
-Poszliśmy do magazynu i mnie znokautowałeś.-skrzyżowała ręce.
-Nie bądź głupia, zemdlałaś kiedy tam dotarliśmy.-kłamał, przepychając się obok niej.
-Nie kłam, Jason.Pamiętam.
-Chyba ci się to śniło.
-Nie. Przestań być kutasem, wiem, że to ty.
-Jesteś cholernie szalona.
-Przepraszam?
-Zamknij się!-przewrócił oczami, przepychając się obok niej ponownie, poczuł jak jej dłoń łapie go za przedramię.
-Czekaj, co się stało?- dotknęła delikatnie siniaka pod okiem, czując jak jego skóra drży.
-Nic.-odsunął się, idąc po schodach.
-Przynajmniej powiedz mi, dlaczego to mi zrobiłeś?-stanęła w drzwiach pokoju gościnnego, patrząc jak Jason podnosi swoje rzeczy.
-Zemdlałaś, a teraz zamknij się. Jesteś cholernie irytująca.- chrząknął, patrząc się na nią ze złością.
-Skoro jesteś cholernie irytująca, to dlaczego, do cholery, mnie zabierasz ze sobą?-podniosła głos.
-Mówiłem Ci, zajęło mi 10 pieprzonych lat by Cię odnaleźć i nie pozwolę Ci ponownie odejść.-mówił przez zaciśnięte zęby.
-Nie musiałeś mnie kurwa szukać, i to nie jest twój pieprzony wybór, czy zostanę z tobą, czy nie.
-Wynoś się! Mam to w dupie!
-Dobrze, zrobię to!-odwróciła się na pięcie, by wyjść z pokoju, ale ktoś ją popchnął na ścianę.
-Nie, nigdzie nie idziesz.-zacisnął uścisk na jej ramieniu, kładąc drugą na ścianie.
-Puść mnie!-próbowała się wyrwać z jego uścisku, kiedy ból stawał się do nie zniesienia.
Walnęła go w pierś, próbując go odepchnąć, ale bezskutecznie. Kiedy się powoli uspakajała, poczuła gniew Jasona, widziała ogień płonący w jego oczach, skrzywiła się z bólu ramienia. Zaczęła czuć zawroty głowy, jej oddech przyśpieszył, czuła dreszcze przechodzące po jej ciele, gęsia skórka pojawiła się na jej skórze. Oblizała suche wargi, przypominając sobie świeży, miętowy smak Jasona.
-Nigdzie nie idziesz.-powtórzył.-Nie masz i tak gdzie iść.
-Mogę wrócić do mojego wujka.-wymamrotała, spuszczając wzrok.
Zaszydził.- A jak się tam dostaniesz?
-Ja-umm... Ja..-jąkała się, szukając odpowiedzi.-nie wiem.
-Dokładnie,-powoli puścił jej ramię.
Złapała się za czerwone ramię, masując je. Jego oczy powiększyły się, zauważając znak na jej skórze, dotknął je zimnymi dłońmi, pocierając uspakajająco. Drugą dłoń złożył w pięść, czując w sobie gniew, przez to co zrobił. Miał ją chronić, nie krzywdzić. Uderzył w ścianę, sprawiając, że Fire wzdrygnęła się.
-Ja...-wypuścił sfrustrowane westchnienie.-Przepraszam.
Potrząsnął głową, odsuwając się i wyszedł z pokoju. Fire stała nadal w tym samym miejscu, oszołomiona. Trzymała się za ramię, patrząc na swoje buty.
-Pośpiesz się, Fire!-usłyszała głos Caleba z dołu, podskoczyła kiedy usłyszała jego głos.
Zbiegła na dół po schodach, wychodząc na zewnątrz,
-Wszyscy gotowi?- spytał, wsiadła na tylne siedzenie.
Skinęła głową, patrząc w górę, zauważyła wzrok Jasona w lusterku przyglądający się jej. Zrumienił się, zagryzając dolną wargę. Poruszyła się niespokojnie na siedzeniu, odwracając wzrok do okna, kiedy Caleb ruszył wzdłuż drogi.




~*~
Siema... i o to mamy nowy... 
Za błędy przepraszam.

To się narobiło co? Jason skrzywdził Fire.


pytania?: ask.fm/mondza

CZYTASZ=KOMENTUJESZ.

10 komentarzy:

paulina pisze...

asdfghjkl czekam na następny rozdział sdfghjk
@luvmyjdb

Anonimowy pisze...

Jezu to jest zajebiste :* Czekam nn <333

Anonimowy pisze...

Zajebiste. <33

Anonimowy pisze...

Cudny rozdział ♥

Unknown pisze...

piękny rozdział <3

Anonimowy pisze...

Świetny ;3

Unknown pisze...

hbncxkmsjahksdbxj. Jason co Ci odpieprzyło?

colorful song pisze...

Jason noo! Jak mogłeś tak zrobić Fire?!
Jestem ciekawa co dalej :)
Nie mogę się doczekać kolejnego! :)
Dziękuję. Buziaki <3

@aania46

Anonimowy pisze...

Czytam, cudowny rozdział *_*

PS zapraszam http://tlumaczenie-case55.blogspot.com/

Unknown pisze...

Jason, co ci odwaliło ?! asdfghjkl ! nie mogę się doczekać, kiedy oni będą razem ?! czekam na kolejny :*