07 maja, 2013

Three: A Killer.


- Więc, kim ty jesteś, że ściągasz mnie o tej godzinie, McCann?- Johnson odłożył zbiór na starej kanapie.
-LVPD.-Jason powiedział ze stoickim spokojem, wyciągając kaptur spod swojej czarnej skórzanej kurtki, nakładając na głowię. Nie mógł sobie pozwolić by ktoś na ulicy go rozpoznał.
- LVPD? Naprawdę myślisz, że możesz odbić cały  Las Vegas Police Department na własną rękę?- Victor uśmiechnął się szyderczo.
- Nie lekceważ mnie.- głos Jasona ociekał jadem.- Zabili mojego brata i tatę, muszą za to zapłacić.
- Ralph nie był twoim ojcem, dzieciaku.- Victor pokręcił głową z rozbawieniem.
- Nie obchodzi mnie to, wychował mnie.- Jason warknął podchodząc do drzwi.
- Chcesz to zrobić osobiście, tak?- Johnson przesunął dłonią, bo jego brudnych blond włosach.
- Zawsze było osobiste.-Jason spiorunował go wzrokiem, wbijając mu sztylety swoimi karmelowymi oczami.
-Chcesz zostać zabity, tak jak twój brat.- Victor zachichotał kierując się w stronę kuchni.
-Nie boję się! -zatrzasnął drzwi, idąc wzdłuż ulicy.
Sięgnął do kieszeni, wyjmując z paczki papierosa, wsadzając go między jego usta, odpalając go. To zawsze pomaga mu się uspokoić. Przeszedł obok dużego bordowego vana, zdając sobie sprawę, że lepiej byłoby wziąć swój motocykl, biorąc pod uwagę, że LVPD zna już jego pojazd. Chciał znaleźć lepsze miejsce by rozłożyć bomby wokół LVPD.
Założył kask na głowę, zgniatając papierosa stopą. Wsiadł na motocykl, jadąc wzdłuż drogi. Przyjechał w miejsce celu, zatrzymując swój motocykl, schodząc z niego ostrożnie, nie chcąc być złapanym.
Wspiął się na płot, skradając się na tył budynku. Kamery bezpieczeństwa przykuły jego uwagę, ruszył ukradkiem dookoła budynku, unikając kamer. Zajrzał przez małe okienko, dostrzegając jego cel: Nick Stokes. Jason nie cofnął by się przed niczym by zobaczyć go martwego.
Chciał zemsty. Zabicie jego siostry i jej męża mu nie wystarczyło. Musiał wytępić Stokesa. Oderwał wzrok, przeszywając obszar wokół budynku szukając miejsca by umieścić bomby. Rozmieściłby je w środku i na zewnątrz, gdyby mógł również rozmieścił by je w paru pomieszczeniach, ale z drugiej strony, jest Jasone McCann, jego szansa by dostać się do środka była gwarantowana.
Zwrócił wzrok z powrotem ku Nickowi, zwężając oczy kiedy Stokes wręczał jakieś dziewczynie papiery. Uśmiechnęła się kiedy ją uścisnął, opuszczając pokój. To była Fire. Zmarszczył brwi, kiedy zobaczył jak opuszcza budynek. Jason obszedł ostrożnie budynek, skradając się za nią. Szła wzdłuż drogi, jej brązowe włosy powiewały na wietrze. Jason podążał za nią bezszelestnie.
-Pracujesz dla LVPD?-Jason zapytał ją, sprawiając, że podskoczyła, upuszczając swoje rzeczy.
- Co do cholery? Znowu ty?- warknęła, zbierając swoje rzeczy.- Śledzisz mnie, czy co?
-Śledzę Cię?- zakpił, potrząsając głową, lekki uśmieszek wkradł się na jego twarz.- Dlaczego miałbym Cię śledzić?
Zagryzła dolną wargę, marszcząc brwi.
-Dlaczego jednak mnie śledziłeś? To przerażające.
-Odpowiedz mi na pierwsze pytanie. Pracujesz dla LVPD?- zapytał szorstko, łapiąc ją za łokieć.
- Nie, wujek. Dlaczego?- odciągnęła rękę od niego.
Więc Stokes jest jej wujkiem? pomyślał. Zastanawiał się czy zbić ja, czy nie.
- Halooo.- machała ręką przed jego twarzą.- wszystko ok?
Cofnął się, by nie mogła dostrzec jego twarzy. Gdyby go rozpoznała, mogłaby wydać go. Obrócił się na pięcie wracając do swojego motocyklu.
-Hej! Gdzie idziesz?- Fire poszła za nim.
-Nieważne- warknął, zakałdając kask.
- Więc dlaczego wsiadasz motocykl?- zaśmiała się, potrząsając głową.
-Jesteś irytującą laską, wiesz?- Jason uśmiechnął się z wyższością, zwiększając obroty, odjeżdżając daleko.
Fire zmarszczyła brwi, patrząc za nim. On jest taki dziwny... pomyślała za nim dostrzegła mały migoczący obiekt. Spuściła wzrok w kierunku przedmiotu.  Był to naszyjnik, identyczny jak jej, leżał w pobliżu miejsca, gdzie motocykl Jasona został zaparkowany. Przykucnęła, podnosząc biżuterię. Wyglądał tak samo jak ten, który nosiła od dłuższego czasu. Wrzuciła go do kieszeni, odchodząc. Milion pytań chodziło jej po głowie. Skąd się to wzięło? Było to Jasona? Dlaczego wyglądał jak jej?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Nie chcę Cię zostawiać.
- Nie chcę zostawiać, ale muszę.
-Będę tęsknić... Jesteś moim najleszym przyjacielem.
- Ja za tobą też, Jase.
- Tutaj, zawsze będzie to nosić, dobrze? Obiecuję, znajdę Cię.
- Ale twoja mama jest...
- Chcę abyś to miała.
- Dziękuję, Jase.
- Sapphire, już czas by iść.
- Dobrze... Żegnaj Jason.
- Żegnaj, Fire.
Jej oczy się otworzyły, czuła zimne łzy spływające po jej policzkach. Fire usiadła, wycierając twarz. Czy to było jej snem? Trzymała kurczowo bliźniacze naszyjniki, pytania zaśmiecały jej głowę. Nigdy więcej nie widziała twarzy Jasona od dziecka... Czy to możliwe, że to był on?
- To nie może być- potrząsnęła głową, wzdychając.-to był tylko sen.
Wczołgała się z powrotem pod kołdrę, zamknęła powieki próbując uśilnie zasnąć ale bez skutku. Usiadła ponownie, spoglądając na szafę. Zrzuciła z krawędzi łóżka nogi i chwyciła jakieś ubrania.
Zdecydowała się na spacer, by móc myśleć jaśniej. Spacerowała ulicami kierując się ku najbliższemu parkowi. Kiedy dotarła do wyznaczonego miejsca, dostrzegła zakapturzoną postać, wypuszczającą dym papierosowy.
Ostrożnie podeszła bliżej, ciekaw kto to jest. Miał na sobie tę samą kurtkę, co Jason miał wcześniej. Miała cichą nadzieję, że to on. Jasne, miała dreszcze, ale czuła w jakimś sensie bezpieczeństwo wokół tego chłopaka. Nie było tutaj zbyt wiele światła, więc nie mogła dostrzec ciemnej postaci. Przeklnęła cicho słysząc szelest liścia pod jej stopą.
-Wiesz, do dupy się skradasz, Sapphire Allison Hughes.-znajomy głos, zaśmiał się nisko.
- Skąd wiesz jak się nazywam?-zmarszczyła brwi, zdezorientowana, kiedy do niej poszedł.
- Musisz być bardziej ostrożna.- rzucił mała kartą w jej kierunku.
- Skąd do cholery masz moje prawo jazdy?-wsunęła kartę do kieszeni spodni, kiedy Jason wetknął papierosa w usta.
Mimo iż nie widziała jego twarzy, wiedziała, że miał na twarzy uśmiech.
- Co tutaj robisz? Powinieneś być w łóżku.-pokręcił głową, śmiejąc się cicho pod nosem.
- Ty też powinieneś być w łóżku.- Fire stała z założonymi rękoma.
Potrząsnął głowią ponownie, drwiąc. Krępująca cisza dawała się we znaki, jedynie słychać było jadące auta na jezdni. Wypuścił kółko z dymu.
- Wiesz, palenie jest złe dla Ciebie.-Fire wymamrotała, zwróciła oczy ku Jasonowi, który wpatrywał się w ciemne niebo.
- Tak?- dmuchnął dymem prosto w jej twarz, zażenowana odwróciła głowę.
- Można dostać raka, choroby krążenia krwi, COPD...-kontynuowała wymienianie szkodliwych skutków palenia podczas gdy Jason zachichotał, przewracając oczami.
- Zadzwonię do Ciebie, jak coś mi się stanie, skarbie.-wypuścił kolejny obłok dymu, sprawiając, że chrząknęła w irytacji.
- Cóż, kiedy będziesz umierać w szpitalu, nie mów, a nie mówiłam.- przeczesała palcami jej długie ciemno czekoladowe włosy- w każdym razie, co ty tutaj robisz o tej porze nocy?
- Rozmawiam z jakąś, wiesz wszystko,dziwną laską w parku.- stwierdził, oczywiście z uśmieszkiem na twarzy.
- Nie jestem dziwna.- spojrzała na niego. Rzucił na ziemię papierosa depcząc go.
- No, co my tu mamy?- oby głos przerwał krótką ciszę.
Obydwoje odwrócili się i zobaczyli chłopaka około 18 lat, uśmiechając się  z wyższością z dwoma chłopakami za nim. Chłopak w środku walnął pięściom w dłoń, jego oczy żądały walki. Jason roześmiał się po raz kolejny, zachowując spokój, popchnął Fire za siebie.
- Idź do domu, dzieciaku, chyba, że chcesz umrzeć tej nocy.- Jason ostrzegł.
- Ty będziesz jedynym umierającym.-chłopak uśmiechnął się szyderczo, podchodząc do jego towarzyszy.
 Odwrócił się do nich, szepcząc coś, przed rozpoczęciem ładowania pięściami w stronę Jasona. Uśmieszek jego powiększył się kiedy chwytał pięści chłopaka zanim dotknęły jego twarzy. Jason zacisnął pięści uderzając w szczękę chłopaka, powalając go na ziemię.
Gniew gotował się w Jasonie kiedy zobaczył jak dwóch kolesi łapie Fire. Jej kolano powędrowało ku górze uderzając jednego z chłopaków w krocze, powodując, że pochylił się do przodu z bólu.
- Ty suko! - koleś trzymając ją za ramiona, warknął, uderzając ją w policzek.
Jason wkurzył się jeszcze bardziej, sięgnął po swoją broń, jego palce dotknęły zimnej broni, został powalony na ziemię, zaskoczony. Spojrzał w górę na śmiejącego się chłopaka, podszedł bliżej niego, gotowy zadać Jasonowi kolejny cios. Był wściekły. Sięgnął po broń po raz kolejny, unosząc ją ku chłopakowi. Jego oczy powiększyły się, na widok broni postanowił się wycofać.
Chłopak uciekł, pozostawiając dwójkę. Jason podniósł się, zawuważając jak jeden z nich oblizuje łapczywie usta, szarpiąc za szorty Fire, drugi przytrzymywał ją. Wściekł się jeszcze bardziej, pociągając za spust bez namysłu, strzelając wielokrotnie. Drugi chłopak uciekł, bojąc się, że zostanie postrzelony.
- Wszystko w porządku?- Jason podniósł na nogi Fire, wściekły, przypatrując się jej czy nie ma żadnych urazów.
- Czuję się dobrze.- odepchnęła go.- Dlaczego to robisz?
- Nie widziałaś co ci zrobili?-zmarszczył brwi, wsuwając z powrotem broń do kabury.
- Tak, ale nie trzeba było do niego strzelać!- Fire krzyknęła drżącym, przestraszonym i zdezorientownym głosem. Jej oddech przyśpieszył na widok martwego ciała, w krwi.
- Zabiłeś go.- przyłożyła drżącą dłoń do ust.
- Wkurzył mnie! - mruknął.
- Kim jesteś?- Fire odwróciła się, zamierzając odejść.
- Zabójcą.- kaptur zsunął się z jego głowy, ukazując twarz.
Jej oczy rozszerzyły się, a serce przestało bić, strach przeszedł przez jej ciało.
-J-jesteś Jason McCann...- wyszeptała zszokowana.
Prychnął, naciągając spowrotem kaptur. Odsunęła się od niego. Musiała go wydać. Był najniebezpieczniejszym przestępcą w Las Vegas. Bała się go. Złapał ją mocno za rękę, przyciągając ją spowrotem, mówiąc cichym lodowatym głosem.
" Wydaj mnie, a Cię zabiję"




                                                                                  ~*~

To się narobiło, nie? Fire została zaatakowana, a Jason ją uratował.. Czyżby bał się o nią??
dziękuję wam, że czytacie moje tłumaczenie.
mam nadzieję, że nie wychodzi mi to aż tak źle.
 
MAM DO WAS PROŚBĘ, JEŚLI WAM SIĘ PODOBA TO TŁUMACZENIE, ROZSYŁAJCIE BLOGA, PODAJCIE LINKA, ZNAJOMYM, RODZINIE, NIECH WIĘCEJ OSÓB SIĘ DOWIE! :D
DZIĘKUJĘ..


@jusxSWAAG

16 komentarzy:

Anonimowy pisze...

W końcu zaczyna się coś wyjaśniać! Czyli oni się przyjaźnili, jezu :O Ciekawe czy Jason sobie coś przypomni *_* + Dziękuję, że tłumaczysz <3

Anonimowy pisze...

Ojeju, cudownie! <3

Anonimowy pisze...

dzięki że to tłumaczysz! @dajmibit

BakaZaba pisze...

Ona nie może go wydać. ;o cudowny rozdział, czekam na kolejne. *o*

Anonimowy pisze...

Kiedy następny? :D strasznie wciąga <3

Anonimowy pisze...

WOW hdkjhdajhdkasjhdkjahdhadadhsakhdahdk już kocham tą dwójkę <3 a Jason mmm :D podobają mi się tacy kryminaliści

Unknown pisze...

Swietny

Anonimowy pisze...

kiedy kolejny ?

Anonimowy pisze...

Cudo *__*
Następnyy ♥ @Nilla_Livkaaa

Unknown pisze...

ciekawe co zrobi Fire ....
:)) @wikjuja

Unknown pisze...

Zglaszam iz czytam ;) tlumaczys naprawde niezle pozdrawiam ;)

Anonimowy pisze...

o boże :O jestem ciekawa co się wydarzy w następnym rozdziale! @PLBelieberr

iimposiible pisze...

Chcemy więcej ! <3

Anonimowy pisze...

super opowiadanie, ale ciężko sie czyta przez tą czcionkę.

Unknown pisze...

Wkurza tylko to ze nie ma przedstawienia postaci i nie wiem o co chodzi ;.;

little_black_dress pisze...

Ale dramaciki sie szykują. I pomyslec ze w kolejnych rozdzialach oni ze sobą będą hahah
Zapraszam do mnie; fifth-harmony-story.blogspot.com